Jestem psychologiem i przeraża mnie tych 5 tekstów rodziców. Gdy usłyszałem nr 1, coś we mnie pękło
Na co dzień staram się wspierać rodziców w budowaniu dobrych relacji z dziećmi, ale czasem to, co słyszę, mrozi mi krew w żyłach. Ludzie, czy wy nie zdajecie sobie sprawy, że takie rzeczy wypowiadane do dzieci zostawiają w nich ślad na całe życie?!

Dlaczego piszę ten list
Jestem ojcem dwójki dzieci i psychologiem z kilkunastoletnim doświadczeniem. Codziennie pracuję z rodzinami, ucząc, jak rozmawiać z dzieckiem tak, by wzmacniać jego poczucie własnej wartości, a nie je niszczyć. Mimo to, kiedy usłyszałem pewne zdania w przedszkolu i szkole moich dzieci, poczułem narastające przerażenie. Nie były to pojedyncze „wpadki” – to były słowa, które wciąż krążą w języku rodziców, jakby nikt nigdy nie powiedział im, że mogą ranić na całe życie.
Poniżej opisuję pięć tekstów, które moim zdaniem nigdy nie powinny paść w relacji dorosły–dziecko. Do każdego dopisuję sytuację, w której je usłyszałem. Nie robię tego, by kogokolwiek zawstydzić – ale żeby uświadomić, jak wielką odpowiedzialność mamy za to, co mówimy.
1. „Jestem tobą zawiedziony”
Usłyszałem to w szatni przedszkola. Mama mówiła do chłopca, który zapomniał zabrać z domu kapcie. Chłopiec spuścił głowę, a ja widziałem, jak w jednej chwili zgasł w nim entuzjazm. W ocenie mamy to może była lekcja, ale dla dziecka – komunikat, że zawiódł jako osoba, a nie że popełnił drobny błąd.
2. „Uspokój się”
Na szkolnym korytarzu, podczas przerwy, tata złapał córkę za ramię i syknął: „Uspokój się”. Dziewczynka właśnie opowiadała coś podekscytowana koleżance. Nie krzyczała, nie przeszkadzała – po prostu była radosna. Tym jednym zdaniem dostała sygnał, że jej emocje są niepożądane.
3. „Jesteś taki leniwy”
To usłyszałem w czasie dnia otwartego w przedszkolu. Tata mówił do syna, który nie chciał brać udziału w zabawie ruchowej. Chłopiec był wyraźnie zmęczony i trzymał się z boku. Zamiast zapytać, co się stało, tata przyczepił mu łatkę, która – jeśli będzie powtarzana – może zostać w jego głowie na lata.
4. „Lepiej doceń to, co dla ciebie robię”
Podczas wycieczki klasowej mama zwróciła się tak do dziewczynki, która marudziła, że jest głodna. Dziecko nie zjadło śniadania, a mama od kilku godzin narzekała na trud organizacji wyjazdu. Zamiast zaspokoić podstawową potrzebę, obarczyła córkę poczuciem winy, jakby troska o nią była ciężarem.
5. „Przestań płakać”
To zdanie padło na oczach wielu rodziców, gdy chłopiec przewrócił się na boisku. Tata podniósł go i od razu powiedział: „Przestań płakać”. Chłopiec nawet nie zdążył opowiedzieć, co się stało. Zamiast wsparcia dostał sygnał, że jego emocje są niewłaściwe i trzeba je tłumić.
Słowa zostają na lata
Rozumiem, że każdy rodzic ma gorszy dzień. Sam też czasem mówię coś, czego potem żałuję. Jednak wciąż widzę, że brakuje nam świadomości, jak ogromny wpływ na rozwój dziecka ma język, którego używamy. Zdania, które dla dorosłego są drobnostką, dla dziecka mogą stać się częścią tożsamości – i to tej zbudowanej na poczuciu winy, wstydu czy braku akceptacji.
Piszę ten list, bo wierzę, że możemy lepiej. Zamiast „Jestem tobą zawiedziony” można powiedzieć „Nie podoba mi się to, co zrobiłeś, porozmawiajmy”. Zamiast „Przestań płakać” – „Jestem przy tobie, opowiedz mi, co czujesz”. To drobne zmiany, ale właśnie od nich zaczyna się bezpieczne dzieciństwo.
Pozdrawiam serdecznie, Daniel
Chcesz skomentować albo opisać własną historię? Napisz do nas na adres: redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Twoją opinię.
Zobacz też: Syn wyznał, o co poprosiła go babcia. Ostatni raz zostawiłam dzieci z teściami