Kobieta z chustką na głowie robi zakupy w Pepco i obraża ją dziecko. Reakcja jego matki zaskoczyła mnie
To, co się wydarzyło w kolejce do kasy, zostanie we mnie na długo. Nie przez słowa dziecka – bo dzieci bywają szczere do bólu – ale przez milczenie dorosłej kobiety, która mogła w tej jednej chwili nauczyć swoje dziecko empatii.

Scena z Pepco, której nie zapomnę
Było późne popołudnie. W Pepco panował gwar, dzieci biegały między półkami, a ja stałam w kolejce z kilkoma rzeczami do domu. Kilka osób przede mną kobieta – drobna, w chustce na głowie. Wyglądała spokojnie, ale widać było, że przyciąga spojrzenia.
Za nią stała mama z kilkuletnim chłopcem. Nagle dziecko wskazało palcem i powiedziało głośno:
– Mamo, czemu ta pani nie ma włosów? Wygląda dziwnie!
Kobieta w chustce lekko się uśmiechnęła. Nie nerwowo, raczej ze smutkiem. Jak ktoś, kto już nieraz słyszał podobne pytania. A matka chłopca? Udawała, że nie słyszy. Zaczęła przeglądać telefon, jakby nic się nie stało.
W sklepie zapadła cisza, ten charakterystyczny moment zażenowania, kiedy wszyscy udają, że nie widzą, a widzą wszystko.
Dzieci mówią prawdę. To dorośli uczą je, jak ją wypowiadać
Nie obwiniam dziecka – było po prostu ciekawe. Dzieci często zadają pytania wprost, bez filtra wstydu czy poprawności. Ale to, co zrobimy w takiej chwili, ma ogromne znaczenie.
Bo każde „czemu?” jest zaproszeniem do rozmowy. A każde „cicho!” – sygnałem, że lepiej nie pytać.
Ta kobieta w chustce pewnie zapomni o tym incydencie, ale chłopiec? On zapamięta, że mama nic nie powiedziała. I nauczy się, że lepiej nie mówić o tym, co inne. A to pierwszy krok do braku empatii.
Milczenie też jest komunikatem
Kiedy nie reagujemy, uczymy dzieci, że inność jest czymś, czego należy się bać albo unikać. A przecież można zareagować prosto i spokojnie:
- „Nie komentujemy wyglądu innych osób”.
- „Każdy wygląda inaczej i to jest w porządku”.
- „Może ta pani po prostu tak się czuje lepiej”.
Takie zdania nie wymagają tłumaczeń ani wchodzenia w szczegóły. Ale dają jasny sygnał: szanujemy innych.
Ta scena w Pepco to nie o dziecku, tylko o nas
Wielu rodziców milczy w podobnych sytuacjach, bo się boi – że powie coś źle, że zawstydzi dziecko, że ktoś pomyśli, że źle je wychowuje. Ale prawda jest taka, że dzieci uczą się nie z tego, co mówimy im na co dzień, ale z tego, co robimy, gdy nikt nas nie obserwuje.
Reakcja w sklepie, na ulicy, w autobusie – to lekcje, które zostają z nimi na zawsze. Nie zapomnę spojrzenia tamtej kobiety. Przez ułamek sekundy było w nim coś w rodzaju smutnego zrozumienia: „znowu to samo”.
I pomyślałam wtedy, że przecież to nie jest historia o chłopcu, który powiedział coś niegrzecznego. To historia o nas – dorosłych, którzy nie zawsze mają odwagę mówić, gdy trzeba.
Czasem wystarczy jedno zdanie, żeby uratować kogoś przed poczuciem wstydu. I jedno, żeby nauczyć dziecko człowieczeństwa.
Empatia nie rodzi się z podręczników. Rodzi się z rozmów, które moglibyśmy przemilczeć, a jednak je podejmujemy.
Zobacz także: