Koledzy syna już planują ferie i narty w Alpach. Nas stać tylko na sanki za domem
Wiem, że dzieciom trudno zrozumieć różnice między rodzinami. Najgorzej, gdy widzę, jak mój syn próbuje udawać, że jemu wcale nie zależy.

Jestem mamą dziewięcioletniego chłopca i pierwszy raz widzę, jak mocno potrafi zaboleć zwykła rozmowa między dziećmi. Koledzy mojego syna już od dawna przebierają nogami na myśl o nartach w Alpach. Opowiadają o hotelach, instruktorach i sprzęcie, którego ceny przyprawiają mnie o zawrót głowy. A mój syn siedzi obok, udaje, że go to nie rusza, chociaż widzę, jak spuszcza wzrok.
Ferie, o których moje dziecko tylko słucha
My nigdy nie byliśmy w Alpach. Ba, nawet w Tatry zimą nie jeździmy. Zwykle mamy budżet ledwo domykający miesiąc, a ferie to dla nas po prostu dwa tygodnie łapania oddechu, spacerów i ciepłej herbaty. Gdy słyszę, jak dzieci prześcigają się w opowieściach, mam wrażenie, że mój syn czuje się gorszy, choć przecież wcale nie powinien.
Jak wytłumaczyć dziecku, że „mniej” nie znaczy gorzej?
Najtrudniejsze jest to, że nie chcę, żeby czuł żal albo wstyd. Tłumaczę mu, że każdy ma swoje możliwości i że najważniejsze jest to, co robimy razem. Mówię mu, że nie trzeba luksusów, żeby mieć dobre wspomnienia. On kiwa głową, ale wiem, że w jego wieku słowa rodzica nie mają tej siły, jaką mają rozmowy z rówieśnikami.
Kilka dni temu zapytał mnie, czy gdybyśmy mieli więcej pieniędzy, to też jeździlibyśmy w Alpy. Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć. Bo prawda jest taka, że może tak, może nie. Ale to pytanie sprawiło, że długo nie mogłam zasnąć. Chciałabym mu dać cały świat, a jednocześnie uczę go, że świat to coś więcej niż drogie wyjazdy.

Nasze zwykłe ferie też mają znaczenie
W tym roku – jak zawsze – pójdziemy na sanki za dom. Będziemy budować bałwana i wracać z czerwonymi policzkami. O ile oczywiście będzie śnieg... Upiekę jego ulubione rogaliki, a wieczorami będziemy oglądać filmy pod kocem. Może dla innych to nic wielkiego, ale dla mnie to chwile, które składają się na rodzinne ciepło.
Wiem, że nie dogonimy modnych trendów i pewnie niejedno dziecko wróci po feriach z historiami o stokach za granicą. Mój syn ich słucha, czasem trochę tęsknie. Ale mam nadzieję, że kiedyś zrozumie, że wartości nie mierzy się miejscem, w którym spędza się wolne dni, tylko tym, z kim się je przeżywa.
Czasem czuję się winna, że nie mogę dać mu tego, o czym marzy. A może któraś mama też tak ma i potrzebuje usłyszeć, że nie jest sama? Nasze dzieci naprawdę mogą być szczęśliwe, nawet jeśli ferie mijają im na zwykłych sankach za domem.
Zobacz też: 10 bajek, które powinny być zakazane. „Jeśli dziecko je ogląda, szkodzisz jego rozwojowi”