Reklama

Wieczna gonitwa pracującej mamy

Wracam z pracy codziennie na złamanie karku. Siedzę przed komputerem do 17, ale zanim dojadę przez zakorkowane miasto, zanim zdążę odebrać dziecko, mam wrażenie, że biorę udział w wyścigu, którego nikt nie chce wygrać. Wchodzę spocona, zdyszana, a moje dziecko, choć uśmiechnięte, już od progu słyszy: „Szybko, bo musimy zdążyć do domu, obiad, kąpiel, spanie”. A ja, zamiast cieszyć się chwilą, odliczam minuty.

Reklama

Czasem myślę, że gdyby ktoś dał mi tę dodatkową godzinę albo dwie, to wróciłabym spokojniejsza, miała czas wziąć prysznic, ugotować coś bez nerwów, po prostu złapać oddech. Przecież nic złego by się nie stało, gdyby moje dziecko pobawiło się dłużej z kolegami. Mogłabym nawet dopłacić.

Matka nie z żelaza

Nie jestem ze stali. Kocham swoje dziecko ponad wszystko, ale mam też swoje granice. Jesteśmy tylko we dwójkę − ja i mój Staś. Chciałabym mieć prawo do chwili dla siebie – do wypicia herbaty w ciszy, do zadbania o siebie bez poczucia winy. Tymczasem każdy wieczór to balansowanie na linie – między pracą a domem, między byciem „dobrą mamą” a kobietą, która też potrzebuje odpoczynku.

I wiem, że są tacy, którzy już oceniają: „Po co dziecko, skoro nie masz czasu?”. Tylko że to wcale nie tak. Ja ten czas mam – tylko rozbity na kawałki, zjadany przez obowiązki, które nigdy się nie kończą. I marzę, żeby system pomógł matkom takim jak ja, a nie zmuszał nas do wiecznej żonglerki.

Marzenie o późnym przedszkolu

Wyobrażam sobie przedszkole, które działa do 20 albo nawet do 22. Miejsce, gdzie dzieci mogą bawić się, rysować, odpoczywać w kąciku z książkami. A rodzice mogliby w tym czasie odetchnąć, załatwić sprawy albo zwyczajnie usiąść na kanapie i nic nie robić. Proszę mnie nie oceniać. Bo czy naprawdę krzywda by się stała, gdyby dzieci pobyły tam trochę dłużej?

Moje dziecko wcale nie cierpiałoby, bo i tak uwielbia spędzać czas z rówieśnikami. A ja miałabym poczucie, że jestem lepszą mamą – spokojniejszą, mniej sfrustrowaną, gotową z cierpliwością wysłuchać, co wydarzyło się w ciągu dnia.

Nie chcę luksusów. Chcę normalności, w której matka nie jest niewolnicą zegarka. Chcę, żeby ktoś wreszcie głośno powiedział, że mamy też prawo do odpoczynku. I że to nie odbiera nam miłości do własnych dzieci, tylko daje siłę, żeby tę miłość pokazywać każdego dnia.

Wykończona, kochająca mama


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Reklama

Zobacz także: Mój syn wrócił po pierwszym dniu zalany łzami. Przedszkolanka nie miała prawa o to pytać

Reklama
Reklama
Reklama