Matka matce wilkiem. Scena z 2-latką i lodami smutnym dowodem
Myślałam, że takie rzeczy się nie zdarzają – że obca osoba nie może popsuć tak prywatnej chwili. A jednak. Dziecięca radość zniknęła w jednej sekundzie.

Stałam kilka dni temu w kolejce do lodziarni. Ostatnie ciepłe popołudnie, dzieciaki podekscytowane, każde chce wybrać swój smak. Przede mną mama z córeczką, na oko może dwuletnią. Dziewczynka szczęśliwa, aż trzęsła się z radości, kiedy dostała swojego loda. I wtedy zdarzyło się coś, co sprawiło, że w jednej chwili uśmiech z twarzy tej kobiety zniknął. Zresztą mój też.
Obok pojawiła się matka z dwójką dzieci. Spojrzała na dziecko z lodem i rzuciła do mamy: „Taka malutka, a już je loda?”.
Słowa, które bolą każdą mamę
To było niby pytanie, a tak naprawdę wyrzut. Wystarczyło jedno zdanie, żeby w tej mamie obudzić niepewność i poczucie winy. Widząc jej reakcję, aż mi się serce ścisnęło. W sekundę zaczęła się tłumaczyć: że to tylko mała porcja i wyjątkowa okazja. Jej pewność siebie gdzieś się ulotniła, a w oczach pojawił się ten znajomy błysk: „Może faktycznie zrobiłam coś złego?”.
I to jest właśnie ten mechanizm, który znamy aż za dobrze. Matki, zamiast wspierać się nawzajem, często stają się dla siebie największymi krytykami. „Zdejmij mu czapeczkę, ciepło jest”, „taki duży i pije mleko mamy”.
Każda nasza decyzja trafia pod lupę, każdy drobiazg trafia do nieistniejącego dziennika ocen. Twoje dziecko spróbowało frytki, zanim postawiło pierwszy krok? Jedynka. Nie solisz nawet rosołu – celujący.
Dlaczego jesteśmy dla siebie takie surowe?
Może dlatego, że same żyjemy pod presją? Że tyle się od nas wymaga, że łatwiej wskazać cudze błędy niż przyznać się do własnych wątpliwości? A może to zwykła potrzeba poczucia wyższości – „ja jestem lepszą mamą, bo moje dziecko jeszcze nie jadło cukru”?.
Tylko co z tego mają dzieci? Zamiast radosnych chwil dostają zestresowane mamy, które wciąż się porównują i usprawiedliwiają. Bo jeśli już na etapie przedszkola uczymy je, że wszystko jest na ocenę, trudno później oczekiwać, że będą pewne siebie i wolne od kompleksów.
Ta scena z lodami była smutnym dowodem, że matka matce naprawdę bywa wilkiem. Wystarczy jedno zdanie, żeby podkopać czyjąś wiarę w siebie. A wystarczyłoby równie niewiele – uśmiech, słowo wsparcia – by zamiast poczucia winy zostało w sercu coś dobrego.
Jaki morał z tej historii? Zamiast wytykać błędy, spróbujmy powiedzieć: „Ale ma radość!” albo „Dobrze Cię widzieć”. To nic nie kosztuje, a zmienia wszystko.
Zobacz też: Marzę, by odbierać dziecko z przedszkola o 22. Krzywda by mu się nie stała, a ja mogłabym odsapnąć