Matka oburzona uwagą w Librusie: nauczycielka napisała 2 słowa o rękach syna. „Przegięcie”
Nie mogłam uwierzyć, gdy zobaczyłam uwagę w Librusie. Dwa słowa, które sprawiły, że poczułam złość, wstyd i bezsilność jednocześnie.

Jestem mamą dwunastolatka. Jak co wieczór sprawdzałam Librusa, żeby zobaczyć, czy są jakieś informacje od nauczycieli. Kiedy zobaczyłam uwagę, serce mi zamarło. „Brudne ręce” – tyle wystarczyło, żeby poczuć, że ktoś właśnie ocenił nie tylko moje dziecko, ale i mnie jako matkę.
Zobaczyłam uwagę i nie wierzyłam własnym oczom
W treści było napisane, że syn „nie dba o higienę, brudzi zeszyty i książki”. Zrobiło mi się przykro. Przecież wiem, jak o siebie dba. Zawsze myje ręce po powrocie do domu, kąpie się codziennie, paznokcie ma krótko obcięte. To nie jest dziecko, które biega po błocie i nie zna mydła.
Nie rozumiem, jak nauczycielka mogła napisać coś takiego. Czy naprawdę jej obowiązkiem jest ocenianie czystości rąk? Czy nie powinna raczej skupiać się na tym, jak dziecko pracuje na lekcji, czy rozumie materiał, czy się stara?
Uwagi w szkole: dziecko też ma uczucia
Najbardziej zabolało mnie to, że ta uwaga została jeszcze wypowiedziana publicznie, a nie przekazana tylko w Librusie. Syn wrócił ze szkoły przygnębiony. Powiedział: „Mamo, pani powiedziała, że mam brudne ręce, i wszyscy się śmiali”.
Jak wytłumaczyć dziecku, że ktoś dorosły, kto powinien być dla niego autorytetem, potrafi tak zranić jednym zdaniem? Przecież w tym wieku dzieci i tak mają kompleksy. Wystarczy jedno nieprzemyślane słowo, żeby straciły pewność siebie.

Gdzie kończy się wychowanie, a zaczyna ocenianie?
Nie mam nic przeciwko zasadom w szkole. Wiem, że nauczyciele mają ciężką pracę i niełatwe zadanie. Ale są granice. Higiena to kwestia wychowania domowego, nie szkolnego regulaminu. Jeśli naprawdę coś ją zaniepokoiło, mogła do mnie napisać, zapytać, porozmawiać. Nie od razu stawiać uwagę, która zostaje w systemie i może wpłynąć na ocenę z zachowania.
Zamiast pomóc dziecku, taka uwaga tylko je zawstydza. A rodzica stawia w sytuacji obrony. Jak teraz wytłumaczyć komuś, że mój syn nie jest brudasem, że to był może przypadek – kreda, klej, farba z plastyki? Czasem mam wrażenie, że szkoła zapomina, że dzieci to ludzie, nie rubryki do wypełnienia. Nauczycielka chyba nie pomyślała.
Patrycja
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl
Zobacz też: Otworzyłam Librusa i zamarłam. Cały tydzień czerwony jak makowe pole