Mąż zarabia 15 tys., więc odpuszczam mu zabawianie dziecka po pracy. To się nazywa podział obowiązków
On zarabia, ona prowadzi dom – i oboje są z tego zadowoleni. Do naszej redakcji trafił list, w którym młoda mama opisała, dlaczego nie oczekuje od męża pomocy przy dziecku. Jej podejście nie każdemu się spodoba.

„On wraca zmęczony, a ja mam dom pod kontrolą”
W liście do redakcji kobieta podkreśla, że jej małżeństwo opiera się na jasnym podziale ról. Mąż zarabia miesięcznie ponad 15 tysięcy złotych i dzięki temu ona może w pełni poświęcić się opiece nad domem i dzieckiem. „Nie muszę pracować, mogę być z synkiem cały czas. Kiedy mąż wraca po pracy, nie proszę go, żeby jeszcze bawił się z dzieckiem. On już zrobił swoje – zapewnił nam bezpieczeństwo finansowe” – napisała.
Autorka listu przyznaje, że wiele koleżanek nie rozumie jej podejścia. Często słyszy pytania, dlaczego nie oczekuje od partnera wyręczania jej wieczorami. Dla niej jednak to uczciwa wymiana: „Skoro ja siedzę w domu, to do mnie należy gotowanie, sprzątanie i opieka nad maluchem. On od rana do wieczora pracuje, więc nie będę obciążać go dodatkowymi obowiązkami”.
Komfort i brak kłótni
Kobieta nie ukrywa, że takie ustawienie życia rodzinnego daje im spokój. Nie kłócą się o obowiązki, bo każdy ma jasno określone zadania. „Wiem, że mąż nie będzie prasował koszul ani kąpał dziecka, ale też wiem, że nigdy nie zabraknie nam pieniędzy. To dla mnie priorytet” – podkreśla.
Dodaje, że sama czuje satysfakcję z prowadzenia domu. Nie traktuje tego jak przykrego obowiązku, ale raczej jak swój wkład w rodzinę. „Lubię mieć czysto, lubię gotować i wiem, że dziecko ma mnie blisko cały czas. Nie mam wrażenia, że jestem gorsza, bo nie pracuję zawodowo” – zaznacza w liście.
Podział obowiązków na własnych zasadach
Autorka zwraca uwagę, że taki model nie musi odpowiadać każdemu. Zna pary, które pracują i dzielą się opieką nad dzieckiem po równo. Ona jednak podkreśla, że ważne jest coś innego: „Każde małżeństwo powinno znaleźć własny sposób. U nas działa to tak i jesteśmy szczęśliwi”.
Na koniec dodaje, że nie zamierza przejmować się opiniami innych. „Nie ma jednego przepisu na idealne małżeństwo. My dogadaliśmy się tak, że on zarabia, ja zajmuję się domem. I nikt nie czuje się pokrzywdzony”.
Ten list pokazuje, że wciąż istnieją pary stawiające na tradycyjny model rodziny. Niezależnie od ocen z zewnątrz – najważniejsze, że dla tej mamy i jej męża to rozwiązanie daje poczucie bezpieczeństwa i harmonii.
Chcesz skomentować albo opisać własną historię? Napisz do nas na adres: redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Twoją opinię.
Zobacz też: Mąż zarabia śmieszne pieniądze, a ja płaczę w poduszkę. Jak budować rodzinę za 5000 zł miesięcznie?