Reklama

Piszę ten list, bo od kilku dni nie mogę przestać o tym myśleć. Byliśmy na weselu znajomej z pracy mojego męża. Impreza piękna, wszystko dopięte na ostatni guzik, ozdoby w kolorze brudnego różu, żywe kwiaty na stołach, wiejski stół i fotobudka z gadżetami. Zaproszenie uwzględniało też naszego synka, co bardzo mnie ucieszyło.

Reklama

Kacperek od rana był podekscytowany, ubrał się w mały garniturek, bardzo chciał tańczyć i widzieć „prawdziwą pannę młodą”. Był zachwycony, ale wiadomo – dziecko w tym wieku szybko się męczy. O 20:00 usiadł przy stole i nagle zasnął z głową opartą o moją torebkę. Zrobiło mi się go szkoda, bo wiedziałam, że jest zmęczony po całym dniu wrażeń, muzyce i hałasie.

Zamiast pomóc, zrobiła zdjęcia i się śmiała

W tym momencie podeszła panna młoda z koleżankami. Patrzy na Kacperka, śmieje się i mówi: „Ale on słodko wygląda, śpi pod stołem jak piesek”. Zaczęła robić mu zdjęcia, pokazując je świadkowej i druhnom. Śmiały się, że „zamiast tańczyć, poszedł spać”. Stałam obok, uśmiechnęłam się lekko, ale w środku było mi przykro.

Wiem, że to jej dzień, jej impreza i jej szczęście. Ale w tamtej chwili poczułam się tak strasznie niezręcznie. Ona miała dla siebie i męża apartament wynajęty tuż nad salą, piękne miejsce z dużym łóżkiem. Wystarczyłoby jedno zdanie: „Jeśli chcesz, możesz zanieść go do nas na górę, żeby się przespał”. Przecież on nikomu by nie przeszkadzał, a ja miałabym spokojną głowę, że śpi w cieple i ciszy, a nie pod stołem, okryty moim swetrem.

Zobacz także: Dzieci na weselu to idiotyczny pomysł. Skoro to ja płacę, mam prawo wymagać

Wesele to nie miejsce dla dzieci? Może

Może ktoś powie, że dzieci nie powinny chodzić na wesela, bo to impreza dla dorosłych. Może. Ale czasem nie ma wyjścia. Nie każdy ma babcię czy nianię, która zostanie na noc. A przecież często to właśnie małe dzieci dają najwięcej radości, gdy tańczą na parkiecie i wyciągają wujków do kaczuszek.

Nie mam żalu o to, że panna młoda nie pomyślała o jego komforcie. Miała prawo być zajęta swoim szczęściem. Ale było mi przykro, że zamiast choć zapytać, czy nie potrzebujemy pomocy, potraktowała mojego synka jak atrakcję do śmiesznych zdjęć.

Reklama

Nie pokażę mu tych zdjęć, jeśli kiedyś do mnie trafią. Wolałabym, żeby zapamiętał to wesele jako dzień, kiedy widział księżniczkę w białej sukni i tańczył z tatą, a nie jako dzień, kiedy spał pod stołem, bo nikt nie zaproponował mu spokojniejszego miejsca.

Reklama
Reklama
Reklama