Reklama

Wrzesień, czyli miesiąc chaosu

Pierwsze dni szkoły i przedszkola to zawsze lekki chaos, nawet jeśli wcześniej powtarzałam sobie, że tym razem będę przygotowana. Nowe plany lekcji, zajęcia dodatkowe, podpisywanie dzienników elektronicznych i kompletowanie wyprawek sprawiają, że we wrześniu żyję jak na pełnych obrotach. A w tym całym zamieszaniu jest jedno zdanie, które powtarzam jak mantrę.

Reklama

I nie chodzi tu o: „Odłóż telefon”, „Pospiesz się” czy „Gdzie masz kapcie do przedszkola”. Chodzi o prostą frazę, która wybrzmiewa w tysiącach polskich domów, od rana do wieczora.

„Jutro do szkoły” – najczęściej wypowiadane słowa

To zdanie zna każdy rodzic, niezależnie od wieku dziecka czy miejsca zamieszkania. Pada wieczorem, kiedy trzeba przypomnieć o spakowaniu plecaka. Pada rano, gdy trzeba podnieść z łóżka zaspane dziecko. Pada w niedzielę wieczorem, kiedy próbuję wyhamować weekendowy luz i przełączyć całą rodzinę na tryb szkolny.

„Jutro do szkoły” – niby nic, a jednak te trzy słowa niosą w sobie całą gamę emocji. Dla mnie brzmią jak mieszanka mobilizacji, lekkiego zmęczenia i nadziei, że uda się jakoś ogarnąć ten codzienny maraton. Dla dzieci bywają jak zimny prysznic – przypomnienie, że kończy się zabawa i wracają obowiązki.

Powtarzamy jak zaklęcie

Zauważyłam, że wrzesień to czas, gdy w moim domu to zdanie funkcjonuje jak zaklęcie. Wypowiadam je przy kolacji, kiedy widzę, że ktoś próbuje sięgnąć po klocki zamiast po szczoteczkę do zębów. Powtarzam je, gasząc światło w pokoju. I znowu rano – kiedy muszę wyciągnąć śpiochów spod kołdry.

Co ciekawe, to zdanie działa też na mnie samą. Mówiąc „jutro do szkoły”, porządkuję własny dzień – wiem, że muszę nastawić budzik, sprawdzić plan lekcji i przygotować śniadanie, które moje dzieci faktycznie zjedzą. Wrzesień jest jak reset – wszystko zaczynamy od nowa, nawet jeśli pod koniec czerwca byliśmy już mistrzami w logistycznym zarządzaniu szkołą i przedszkolem.

To zdanie łączy rodziców

Każdy rodzic zna ten moment, kiedy podczas rozmowy z innymi dorosłymi pada zdanie: „U nas co chwilę tylko jutro do szkoły i pospiesz się”. I wszyscy kiwają głowami, jakby czytali ten sam scenariusz. To jedno z tych doświadczeń, które naprawdę nas łączy – niezależnie od tego, czy mamy pierwszoklasistę, czy nastolatka w liceum.

Wrzesień jest wymagający, ale też pełen energii. W tych trzech słowach – „jutro do szkoły” – zawiera się cała codzienność, rytm rodzicielstwa i szkolnej rzeczywistości. Niby banalne, a jednak oddaje najlepiej, czym żyjemy w tym miesiącu.

I dobrze, że tak jest

Z biegiem lat wiem jedno – to zdanie, choć czasem wypowiadane ze zniecierpliwieniem, jest też dowodem na to, że żyjemy w codziennym rytmie rodzinnych spraw. Że dzieci rosną, uczą się, rozwijają. Za chwilę wrzesień minie, a razem z nim to zdanie nie będzie już padało tak często. Ale póki co – jestem pewna, że dziś wieczorem znów je powiem. I jutro rano też.

Reklama

Zobacz także: Nowy zwyczaj na rozpoczęcie roku szkolnego: nauczyciele dają dzieciom upominki. Co na to rodzice?

Reklama
Reklama
Reklama