Nauczyciel z 20-letnim stażem: „Tych 7 rzeczy nigdy nie zdradzamy rodzicom na wywiadówkach”
Rodzice wierzą, że na wywiadówkach usłyszą całą prawdę o swoim dziecku. Tymczasem nauczyciele często milczą o sprawach, które najbardziej powinny dać nam do myślenia.

Czego rodzice nie słyszą wprost
Jako mama czwórki dzieci, a wcześniej dziennikarka, która wielokrotnie pisała o edukacji, miałam okazję rozmawiać z wieloma nauczycielami. Jeden z nich, z ponad 20-letnim stażem, powiedział mi kiedyś wprost: „Nie wszystko, co widzimy i wiemy, nadaje się na wywiadówkę. Część rzeczy przemilczamy, żeby nie burzyć relacji z rodzicami, ale też żeby nie wywoływać niepotrzebnej burzy”.
Kiedy to usłyszałam, z jednej strony się zdziwiłam, z drugiej – zaczęłam rozumieć. Bo faktycznie, wywiadówka to sytuacja oficjalna, pełna emocji i oczekiwań. Nauczyciel musi ważyć słowa. A jednak to, czego rodzice nie słyszą, bywa niezwykle ważne.
1. „Twoje dziecko jest inne w klasie niż w domu”
Rodzice często mówią: „U nas w domu to złote dziecko, nigdy nie pyskuje”. W szkole bywa odwrotnie. Dziecko testuje granice, ulega presji grupy, zachowuje się inaczej. Nauczyciele rzadko mówią to wprost, by nie podważać autorytetu rodzica.
2. „Twoje dziecko jest bardzo samotne”
To temat wyjątkowo delikatny. Jeśli dziecko nie ma kolegów, błąka się po korytarzach, bywa pomijane – nauczyciel widzi to doskonale. Ale nie zawsze ma odwagę powiedzieć: „Twoje dziecko jest wykluczone”. Zamiast tego mówi ogólnie: „Warto wspierać relacje rówieśnicze”.
3. „Grupa ma już swoje etykietki”
Dzieci w klasie szybko dostają łatki: kujon, klaun, lider, outsider. Nauczyciel widzi, że te role są powielane z lekcji na lekcję, ale nie powie tego wprost rodzicom. Bo jak powiedzieć mamie: „Pani syn jest klasowym błaznem, a córka zawsze odrabia za innych zadania”?
4. „Czasem to nie dziecko jest problemem, tylko rodzic”
To słowa, które usłyszałam wprost od mojej rozmówczyni – nauczycielki z wieloletnim doświadczeniem. „Najtrudniej pracuje się nie z dziećmi, tylko z rodzicami. To oni bywają roszczeniowi, agresywni, przekonani o swojej racji. Ale tego nie powiesz na wywiadówce”.
5. „Wiemy, kto ma problemy w domu”
Dzieci przynoszą do szkoły emocje z domu. Czasem smutek, czasem złość, czasem brak poczucia bezpieczeństwa. Nauczyciele to widzą, choć oficjalnie nikt tego nie powie. Nie usłyszysz na wywiadówce: „Twoje dziecko cierpi, bo w domu dzieje się źle”. Zamiast tego pojawi się ogólne zdanie: „Warto zadbać o emocje dziecka”.
6. „Porównujemy dzieci, choć oficjalnie nie wolno”
W szkołach od lat powtarza się, że nie należy porównywać uczniów. A jednak – nauczyciele robią to w myślach. Wiedzą, kto jest zdolniejszy, kto szybciej łapie materiał, kto wymaga więcej pracy. Na wywiadówce tego nie usłyszysz – bo każde dziecko powinno być oceniane indywidualnie.
7. „Nie zawsze wiemy, co robić”
To wyznanie padło z ust nauczycielki, gdy rozmowa zeszła na temat trudnych uczniów. „Rodzice myślą, że mamy receptę na każde dziecko. A my często też się gubimy. Nie zawsze wiemy, czy kara, rozmowa czy nagroda zadziała. Czasem działamy metodą prób i błędów”.
Dlaczego nauczyciele milczą?
Po tych rozmowach zrozumiałam jedno – nauczyciele milczą nie dlatego, że chcą coś ukryć. Milczą, bo chronią dzieci i rodziców, a także samych siebie. Wywiadówka nie jest przestrzenią do głębokich rozmów o emocjach, traumach czy problemach rodzinnych. To raczej spotkanie formalne, gdzie padają ogólne informacje.
Ale jeśli naprawdę chcemy wiedzieć, co dzieje się z naszym dzieckiem – warto pójść do nauczyciela osobiście, po lekcjach. To wtedy często padają te najważniejsze zdania, które nigdy nie zabrzmią na sali pełnej rodziców.
Zobacz także: Nauczycielka: „4 klasa, dzieciak duka jak w przedszkolu. Matka mówi: jeszcze ma czas”