Nauczycielka: „Załamałam się, gdy zobaczyłam, co ten ojciec robi w szatni. To pokolenie nie przetrwa”

Uczę w szkole podstawowej od ponad 20 lat i widziałam wiele. Wiele talentów, wiele zmarnowanych potencjałów. Widziałam biedę, widziałam obrzydliwe bogactwo. Widziałam samotność, zazdrość, ale widziałam też niepojęte wręcz szczęście i beztroskę, którą aż zarażano.

Teraz obserwuję, jak rodzice niszczą własne dzieci. Nie boję się tego powiedzieć, tak, niszczą. Bo nie pozwalają im na samodzielność, bo wyręczają je na każdym kroku. Bo sami zrobią lepiej, szybciej. A dziecko uczy się, że wszystko się robi za nie, ono nic nie musi. A potem się obraża, gdy prosi się, żeby poszło do umywalki zmoczyć gąbkę i starło tablicę.

Rodzice, tak robicie dzieciom krzywdę

Ostatnio widziałam taki obrazek: szkolna szatnia, w niej ojciec i syn, mój uczeń, pierwszoklasista. Ojciec kuca przy chłopcu i wiąże mu buty. Chłopak w tym czasie gapi się w telefon. Tak, 7-latek ma już swojego smartfona... To niby drobiazg, ale mnie ta scena uderzyła, naprawdę.

Rodzice coraz częściej wyręczają dzieci we wszystkim. Pakują plecaki, odrabiają z nimi zadania, rozwiązują konflikty za nie, a w szatni zakładają kurtki i buty. I robią to nie dlatego, że dziecko nie potrafi, tylko dlatego, że tak jest szybciej, wygodniej. A potem idziemy wspólnie do parku oglądać pierwsze oznaki jesieni i słyszę: „Proszę pani, ja nie umiem zawiązać sznurowadeł”.

Tymczasem samodzielność nie rodzi się z dnia na dzień. Trzeba ją ćwiczyć, dawać dziecku szansę, by próbowało, nawet jeśli zrobi to wolniej i nieidealnie. Jeśli dzieci będą stale wyręczane, nigdy nie nauczą się odpowiedzialności. I nie chodzi tylko o buty. Chodzi o całe życie – o to, żeby umiały radzić sobie z trudnościami, podejmować decyzje, być niezależne.

Rodzice, proszę – przestańcie robić wszystko za dzieci. Wiem, że chcecie dobrze, ale w ten sposób odbieracie im największy dar: możliwość dorastania i uczenia się na własnych błędach.

Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz także: Córce było przykro, gdy zajrzała do śniadaniówki. Ten trend dzieli dzieci na lepsze i gorsze