Nauczycielom należy się więcej wolnego. „Codziennie tracę zdrowie, użerając się z waszymi dziećmi”
Czytając list matki, która oburzyła się na wolne z okazji Dnia Nauczyciela, poczułam złość i bezsilność. My też mamy prawo do świętowania, a przede wszystkim do odpoczynku.

Piszę ten list po dwudziestu latach pracy w szkole. Przeczytałam list mamy, która żaliła się, że Dzień Edukacji Narodowej to „kolejne wolne” i „rozpasanie nauczycieli”. W jej oczach tego dnia tylko pijemy kawkę i czekamy na prezenty. Przyznam szczerze: zabolało mnie to.
Dzień Nauczyciela to nie wakacje
Chciałabym, żeby rodzice zobaczyli, jak naprawdę wygląda ten dzień. Od rana uczestniczymy w apelach, akademiach i występach uczniów, które wcześniej tygodniami przygotowujemy. Stoimy na korytarzach, pilnując porządku. Często pomagamy dzieciom, które denerwują się przed występami.
A potem wracamy do domów z bólem głowy i gardła, bo przez kilka godzin mówiliśmy głośniej niż zwykle. To nie jest dzień odpoczynku − to praca w innej formie.
Nauczycielka: pracujemy za rodziców i za system
Wiele osób nie ma pojęcia, z czym mierzymy się na co dzień. Dzieci przychodzą do szkoły z różnym bagażem emocjonalnym. Niektóre nie potrafią powiedzieć „dzień dobry” czy przeprosić. Inne nigdy nie słyszały, że należy posprzątać po sobie. I to my mamy ich tego wszystkiego nauczyć.
Rodzice często są nieobecni − zabiegani, zmęczeni, zajęci telefonem. Nie oceniam, wiem, że życie bywa trudne. Ale faktem jest, że wiele podstawowych zasad wychowania spada na nas. Uczymy dzieci szacunku, cierpliwości, kultury słowa. Pomagamy rozwiązywać konflikty, tłumaczymy, jak radzić sobie z emocjami. A to wszystko obok podstawy programowej, sprawdzianów, dokumentów i zebrań.
Codziennie tracimy zdrowie, próbując łatać luki wychowawcze. Czasem wracam do domu i mam wrażenie, że całe popołudnie powinnam leżeć w ciszy, żeby dojść do siebie po natłoku emocji, krzyków i problemów, które nie są moimi, a jednak muszę się nimi zajmować.

Nauczyciele też są ludźmi
Nie oczekuję kwiatów, prezentów ani specjalnych podziękowań. Chciałabym tylko odrobiny zrozumienia. Kiedy rodzice narzekają, że mamy za dużo wolnego, mam ochotę zapytać: czy ktoś z was wytrzymałby tydzień w naszej skórze? Czy potrafilibyście jednocześnie uczyć, wychowywać, łagodzić konflikty, wypełniać papierologię i znosić ciągłe pretensje?
Tak, czasem pijemy kawę w pokoju nauczycielskim. Tak, czasem śmiejemy się przy cieście. To nasz moment oddechu − jedyny w ciągu dnia. Bo nikt nie widzi, jak często płaczemy w czterech ścianach, jak bardzo jesteśmy przemęczeni i jak rzadko ktoś mówi nam „dziękuję”.
Dzień Nauczyciela to nie przywilej. To przypomnienie, że nasza praca ma sens. Ale jeśli mam być szczera − uważam, że powinniśmy mieć jeszcze więcej wolnych dni. Nie z lenistwa. Z potrzeby regeneracji po miesiącach ciągłego dawania z siebie wszystkiego.
Teresa
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl
Zobacz też: Dyrektorka podjęła decyzję w sprawie szatni. Rodzice się pienią, a powinni dziękować