„Nie mam kiedy się wysikać” – dla wielu matek tak właśnie wyglądają wakacje
Wakacje z dziećmi to nie jest odpoczynek. To raczej logistyka, emocjonalne akrobacje i wyścig z czasem, w którym nie ma nawet chwili, by w spokoju… pójść do łazienki. Kto nie płakał choć raz na wyjeździe, niech pierwszy rzuci parawanem.

Kto ma gorzej?
– Ty to masz dobrze, twój mąż został z dziećmi – rzuca znajoma z grupy.
– Nie przesadzaj, przecież byłaś w Grecji – odpowiada druga.
A ja stoję między nimi i zastanawiam się, czy mam dołożyć swoje: że nie mam kiedy się wysikać, bo dzieci wiecznie czegoś chcą, że nawet leżak to luksus, a świętym Graalem dnia staje się samotna chwila w klimatyzowanym sklepie spożywczym.
Latem, kiedy teoretycznie odpoczywamy, między matkami zaczyna się niewypowiedziana licytacja: kto ma gorzej? Kto bardziej zmęczona, kto mniej wspierana, kto „naprawdę nie miał urlopu”. To nie zawsze są kłótnie – częściej to ciche porównania, ukłucia, ukradkowe westchnięcia.
Niewidzialna praca, której nikt nie widzi
Dziecko się bawi – matka czuwa. Dziecko je – matka podaje. Dziecko śpi – matka ogarnia nocne pranie i pakuje kanapki na jutro. Matczyne wakacje to ciągła gotowość: fizyczna, emocjonalna, organizacyjna. I choć wszyscy dookoła mówią „ale się ciesz, dzieciństwo jest takie krótkie!”, to zmęczenie nie znika od tych słów. Wręcz przeciwnie – czasem boli jeszcze bardziej, bo przecież powinnaś być wdzięczna.
Dodatkowo: nikt tak nie ocenia matki jak... inna matka.
– Serio pozwalasz dzieciom tyle siedzieć na telefonie?
– Znowu kupujecie frytki?
– My to codziennie zwiedzamy coś nowego, dzieci muszą się rozwijać!
To nie są tylko komentarze. To kolejne cegiełki do plecaka, który i tak nosimy od rana do wieczora.
Cisza w łazience to luksus
Są wakacje, podczas których matki płaczą pod prysznicem, bo są tak zmęczone, że nie wiedzą już, czy bardziej chcą spać, czy po prostu na chwilę zniknąć. Są takie, które przez cały wyjazd nie usiądą z książką, bo każda próba kończy się: „Mamo, zobacz!”, „Mamo, on mi zabrał!”, „Mamo, siku!”.
To dlatego tak często powtarzamy z ironią: „Nie mam kiedy się wysikać” – i to wcale nie jest żart. To stan ducha, który zna większość matek w sezonie urlopowym. I nie, nie chodzi tylko o toaletę. Chodzi o brak przestrzeni, ciszy, o chwilę, w której można się rozpaść – albo zebrać do kupy.
Gdzie w tym wszystkim jesteś ty?
Czasem największym luksusem nie jest SPA, tylko pół godziny samotnego spaceru po zachodzie słońca. Nie wielogwiazdkowy hotel, tylko partner, który naprawdę ogarnie dzieci, dając ci wolne – nie tylko z obowiązków, ale i z odpowiedzialności. A najważniejszym pytaniem tego lata nie jest: „Gdzie jedziecie?”, tylko: „Jak się naprawdę czujesz?”.
Jeśli więc i ty siedzisz z kubkiem zimnej kawy, patrząc, jak twoje dziecko buduje zamek z piasku, i masz wrażenie, że odpoczywają wszyscy… tylko nie ty – wiedz, że nie jesteś sama.
I że ten tekst jest właśnie dla ciebie.
Zobacz także: Marzyłam o wakacjach jak z „Baśni z 1001 nocy”. Na all inclusive w Egipcie już nigdy nie wrócę