Reklama

Są takie momenty w macierzyństwie, gdy zwyczajny szczegół dnia codziennego staje się punktem zapalnym. Dla mnie tym momentem były kanapki. Zrozumiałam, że jeśli moje dziecko ma dorosnąć, musi wreszcie wziąć do ręki nóż, masło i chleb – samo.

Reklama

Kanapka jako granica dorastania

Nie chodzi o brak miłości czy lenistwo. Kanapki robiłam moim dzieciom przez lata – nawet wtedy, gdy byłam w biegu, spóźniona, z telefonem przy uchu. Było w tym coś rytualnego: plaster sera, liść sałaty, staranne ułożenie w pudełku. Wydawało mi się, że w tych kromkach zamykam troskę. Ale w pewnym momencie zauważyłam, że nastoletnie dziecko, które potrafi godzinami scrollować TikToka, nie umie posmarować chleba. I że ta „troska” zaczyna go unieruchamiać, a nie wzmacniać.

Pamiętam rozmowę z psychologiem, który powiedział mi prosto: „Jeśli dziecko potrafi korzystać z komunikatorów, zna się na aplikacjach, to potrafi też zrobić sobie kanapkę. A twoim zadaniem jest dać mu przestrzeń do tego”.

Do jakiego wieku robić dziecku kanapki do szkoły?

Psychologowie podkreślają, że dziecko już w wieku wczesnoszkolnym powinno stopniowo uczyć się prostych obowiązków. Najpierw towarzyszymy, pokazujemy, a potem – oddajemy odpowiedzialność. Kluczowa granica to okres, kiedy dziecko wchodzi w wiek nastoletni. To moment, w którym nie chodzi tylko o to, by odciążyć rodzica, ale przede wszystkim o budowanie poczucia sprawczości.

Kiedy nastolatek sam pakuje śniadaniówkę, ćwiczy coś więcej niż tylko krojenie pomidora. Uczy się planowania, organizacji, przewidywania – i tego, że jeśli zapomni o drugiej kromce, to po prostu będzie głodny. To mała lekcja konsekwencji, która owocuje dużo szerzej niż w szkolnej przerwie.

4 zasady psychologa: kiedy przestać robić dziecku kanapki

  1. Pierwsze kroki już w podstawówce – pozwól dziecku posmarować kromkę masłem, pokroić warzywa czy spakować pudełko. To nie jest za wcześnie, nawet jeśli zrobi krzywą kanapkę.
  2. Granica to wiek nastoletni – w tym czasie obowiązek przygotowania drugiego śniadania powinien przejść na dziecko. Warto mówić jasno: „Teraz to twoja odpowiedzialność”.
  3. Nie poprawiaj po cichu – jeśli dziecko zrobi kanapkę „po swojemu”, nie wymieniaj jej w nocy na „ładniejszą”. To podcina skrzydła i wysyła sygnał: „Twoje nie jest dość dobre”.
  4. Pamiętaj, że chodzi o coś więcej niż jedzenie – kanapki to pretekst do uczenia samodzielności. Dziś śniadaniówka, jutro planowanie wydatków albo odpowiedzialność za projekt szkolny.

Matczyna wina kontra dorosłość dziecka

Nie ukrywam – miałam wyrzuty sumienia. Bo przecież „dobra mama” robi kanapki, prawda? Tak zostałyśmy wychowane, tak wdrukowano nam obraz opiekuńczości. Moja własna mama przez całe liceum pakowała mi jedzenie. Czułam się zaopiekowana, ale dziś widzę, że wchodząc w dorosłość, musiałam uczyć się podstaw od zera.

Kiedy więc zaczęłam mówić mojej córce: „Teraz twoja kolej”, buntowała się. Kręciła nosem, że „nie ma czasu”, że „kanapki są brzydkie”. Ale po kilku tygodniach zaczęła wracać do domu z dumą: „Zrobiłam sobie wrapa z hummusem, wyszedł pyszny”. To właśnie moment, w którym rola mamy zmienia się w rolę przewodniczki. Nie daję gotowego, ale pokazuję, że wierzę w jej kompetencje.

Psycholog o niezależności

Specjaliści podkreślają: dziecko nie staje się odpowiedzialne w dniu osiemnastych urodzin. To proces. A kanapki są jego częścią. Psychologowie często radzą rodzicom, by szukali takich „mikro-momentów usamodzielniania” – od przygotowania posiłku, przez pakowanie plecaka, aż po planowanie własnych wydatków.

– Rodzic, który wciąż wszystko robi za dziecko, wysyła mu komunikat: „Nie wierzę, że sobie poradzisz” – usłyszałam od jednej z psycholożek. – A dziecko w końcu zaczyna w to wierzyć. Z drugiej strony, jeśli damy mu odpowiedzialność krok po kroku, rośnie w nim poczucie siły i sprawczości.

Nie chodzi tylko o jedzenie

Dziś moje dziecko samo pakuje drugie śniadanie. Raz są to kanapki, innym razem jogurt z owocami. Ja nie kontroluję. Zdarza się, że wybory są dziwne albo zbyt „słodkie”. Ale wiem, że to właśnie proces dorastania. Lepiej, żeby popełniała te błędy teraz, niż miała wyprowadzić się z domu i nagle odkryć, że lodówka to zagadka nie do rozwiązania.

Nie będę już robić dziecku kanapek do szkoły. Nie dlatego, że nie chcę, tylko dlatego, że naprawdę chcę – by moje dziecko umiało żyć samo.

Reklama

Zobacz także: Córce było przykro, gdy zajrzała do śniadaniówki. Ten trend dzieli dzieci na lepsze i gorsze

Reklama
Reklama
Reklama