Reklama

Piszę o tym dlatego, że ostatnio przeczytałam u Was ostatnio artykuł o dzieciach, którym rodzice pozwalają podjadać w sklepie bułeczki czy owoce „na spróbowanie”. Podpisuję się pod tym oburzeniem obiema rękami. To nie tylko brak wychowania i szacunku dla czyjejś pracy, ale też zwyczajne przyzwalanie na kradzież. A później dziwimy się, że rosną nam cwaniacy, którzy uważają, że wszystko im się należy.

Reklama

Tu jest troszeczkę inna historia i ta drożdżówka nie była ugryziona, to fakt. Ale była już wymiętolona... To było po prostu obrzydliwe. Ktoś inny mógł tę bułkę później kupić, nie wiedząc, że dotykały jej obce ręce. Gdzie tu higiena? Gdzie zwykła przyzwoitość?

video placeholder

Brak granic, brak odpowiedzialności

Najbardziej uderzyło mnie jednak coś innego. Ta mama właśnie pokazała swojej córeczce, że można brać coś, co nie należy do nas. Że można się pobawić jedzeniem, a potem odłożyć z powrotem na półkę, jakby nigdy nic. Przecież to uczenie dziecka od najmłodszych lat, że świat należy do niego i nie obowiązują go żadne zasady.

Tak właśnie zaczyna się wychowywanie małych złodziei. Bo jeśli dziecko dziś może pomiąć bułkę i bez konsekwencji ją odłożyć, to jutro uzna, że może zjeść czekoladę przed kasą i „przecież nic się nie stało”. A za kilka lat – że może zabrać coś większego, bo przecież rodzice nauczyli, że wszystko wolno.

Nie chodzi o to, żeby demonizować dzieci. One są niewinne, dopiero się uczą. Ale właśnie dlatego potrzebują jasnych granic. Potrzebują rodzica, który wytłumaczy: „Tego nie wolno”, „To nie jest nasze, musimy za to zapłacić”, „Jeśli wzięłaś, to kupujemy, nawet jeśli nie chcesz jeść”. Tylko tak można wychować człowieka, który rozumie zasady i szanuje innych.

Dzieci muszą znać zasady

Dla mnie ta sytuacja była symbolem czegoś znacznie większego. Tego, że coraz częściej rodzice boją się powiedzieć dziecku „nie”. Boją się wprowadzać zasady, więc pozwalają na wszystko – nawet kosztem innych ludzi. Tylko że w ten sposób wychowują pokolenie, które nie ma żadnego szacunku ani do drugiego człowieka, ani do cudzej pracy, ani do reguł.

Nie chodzi o drożdżówkę. Chodzi o to, że takie zachowanie jest zgniłe – prawie jak ta słodka bułka pomięta w małych rączkach. Jeśli nie będziemy wymagać, jeśli nie nauczymy dzieci, że kradzież to kradzież, nawet jeśli chodzi o 2 złote, to za kilka lat nie będziemy mogli udawać zdziwionych, że młodzież kombinuje, oszukuje i łamie zasady.

Bo to właśnie my, rodzice, pokazujemy im, gdzie są granice. A raczej – gdzie ich nie ma.

Reklama

Zobacz także: „Nie!” – zawyła dziewczynka w sklepie. Jej matka powiedziała tylko 3 słowa, a ja poczułam dreszcze

Reklama
Reklama
Reklama