Reklama

„To nie jest prywatne przedszkole, tylko państwowe. Nie po to oddaję dziecko pod opiekę, żeby robiło za obsługę stołówki” – napisała w mailu do naszej redakcji Adrianna.

Kobieta opowiada, że o nowym pomyśle dowiedziała się z ogłoszenia na tablicy przy wejściu. „Zobaczyłam informację, że dzieci mają po jedzeniu same odnosić swoje talerzyki, kubki i sztućce do wyznaczonego miejsca. Pomyślałam, że to żart” – wspomina.

Przedszkole chce uczyć samodzielności

Jak relacjonuje, po rozmowie z wychowawczynią okazało się, że to nie pomyłka, a element „nauki samodzielności”.

„Usłyszałam, że w wielu przedszkolach to norma, że dzieci sprzątają po sobie, a personel ma dzięki temu mniej pracy. Ale moje dziecko ma dopiero pięć lat. Nie wyobrażam sobie, żeby nosiła szklany kubek czy niosła talerz z resztkami zupy. To niebezpieczne i niehigieniczne”.

Mama uważa, że od takich obowiązków są pracownicy przedszkola. „Rozumiem, że chcą uczyć dzieci porządku, ale przecież one mają na to jeszcze czas. Po to są panie w kuchni i pomoce nauczycieli, żeby się tym zajmować. Przedszkole to nie restauracja samoobsługowa”.

„Nie mamy obowiązku się na to godzić”

Kobieta podkreśla, że nie jest osobą roszczeniową, ale jej zdaniem wprowadzanie takich zasad bez konsultacji z rodzicami to przesada. „Nikt nas o to nie zapytał. Dowiedziałam się po fakcie. A przecież chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci. Co jeśli coś się rozleje, dziecko się poślizgnie albo oparzy?”.

Mama dodaje, że rozmawiała z innymi rodzicami i wielu z nich też ma wątpliwości. „Niektórzy machają ręką, bo nie chcą się narażać, ale ja uważam, że nie mamy obowiązku się na to godzić. Dzieci powinny mieć zapewnioną opiekę, a nie być obarczane obowiązkami dorosłych”.

Jak mówi, najbardziej martwi ją, że tego typu inicjatywy często wynikają nie z chęci nauki samodzielności, ale z braków kadrowych. „Według mnie panie mają dużo pracy, więc szuka się sposobów, żeby dzieci trochę im pomogły. Tylko że to nie jest ich rola. Moja córka chodzi tam, żeby się bawić, uczyć, rozwijać – nie żeby sprzątać po posiłkach”.

„Nie jestem przeciwna nauce samodzielności, ale z umiarem”

Autorka listu przyznaje, że w domu stara się uczyć córkę porządku – odkładania zabawek czy pomagania w prostych czynnościach. „Ale to co innego. W domu jestem obok, mogę pomóc, upilnować. W przedszkolu jest grupa dwudziestu kilku dzieci. Wystarczy chwila nieuwagi, by doszło do wypadku”.

Jej zdaniem przedszkole powinno dbać o bezpieczeństwo, a nie testować cierpliwość rodziców. „Uczmy dzieci samodzielności, ale z głową. Nie wszystko naraz i nie w ten sposób”.

Niektórzy rodzice uważają, że sprzątanie po sobie po posiłku to za dużo jak na przedszkolaki. Ale dla wielu pedagogów to element wychowania – uczy samodzielności, odpowiedzialności i współpracy. Oczywiście wszystko zależy od formy. Jeśli dzieci robią to w bezpieczny sposób, pod okiem dorosłych, może to być cenne doświadczenie, a nie obciążenie.

Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz także: By wychować pewne siebie dziecko, naucz je triku z oczami. Działa nawet na nieśmiałe maluchy

Reklama
Reklama
Reklama