Reklama

Kiedy nauczyciel wymyśla, rodzic cierpi

Mam wrażenie, że szkoła mojego syna to nie tylko lekcje i zadania domowe, ale przede wszystkim niekończąca się lista absurdalnych wymagań. Wczoraj była to „prośba”, żeby każde dziecko przyniosło do klasy zestaw jesiennych liści. Kilka dni wcześniej kasztany i żołędzie. Innym razem – patyki albo suszone kwiaty.

Reklama

Niby drobiazg, ale kto ma na to czas? Ja i mój mąż wracamy późnym popołudniem z pracy, a w domu mamy jeszcze dwie młodsze pociechy. Kąpiele, kolacje, pranie, sprzątanie. Naprawdę nie mam przestrzeni, żeby nagle wyjść do parku na „polowanie” na liście, bo pani tak postanowiła.

Obowiązki szkolne rodziców: w ciemności na kolanach

Nie chcę, żeby moje dziecko czuło się gorsze od innych, więc późnym wieczorem wzięłam telefon, wyszłam przed blok i zaczęłam grzebać w trawie. Na kolanach, w półmroku, między butelkami po piwie i psimi kupami, szukałam kolorowych liści. Patrzyli na mnie sąsiedzi, a ja czułam się jak złodziejka. Wstyd, bezsilność i złość mieszały się ze sobą.

Nie mam nic przeciwko wspólnym projektom, które naprawdę czegoś uczą, ale to, co się dzieje, to zwykłe obciążanie rodziców. Bo przecież wiadomo, że ostatecznie to my biegamy, szukamy i kombinujemy. Dziecko samo po lekcjach nie pojedzie do lasu czy parku.

Kto tu jest uczniem – dzieci czy rodzice?

Nie rozumiem, po co te wszystkie zadania. Wychowawczyni powinna wiedzieć, że większość rodziców pracuje i ma mnóstwo obowiązków. Dzieci mogłyby przecież dostać zdjęcia liści do rozpoznawania albo wspólnie wyjść na spacer podczas lekcji. To miałoby sens. A tak – kolejny raz mam poczucie, że szkoła nie szanuje naszego czasu i przerzuca wszystko na rodziców.

Mój syn rano poszedł zadowolony z „kolekcją”, ale ja zostałam z gorzką refleksją: czy naprawdę w edukacji chodzi o to, żeby matki i ojcowie klęczeli po nocach na osiedlowym trawniku?

Sylwia


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Reklama

Zobacz też: Matka: „Jeśli córka zapomni kasztanów do szkoły, to jej odpowiedzialność. Nie róbmy z dzieci ciamajd”

Reklama
Reklama
Reklama