Odchowałam już swoje dzieci, a córka każe mi tyrać po 12 godzin. To skandal, w co mnie wrobiła
Myślałam, że wychowałam córkę na odpowiedzialną kobietę i dobrą matkę. Tymczasem to ja muszę znowu przechodzić koszmar bezsennych nocy i nerwowego czekania na powrót dziecka z imprezy – tylko że tym razem w roli babci.

Piszę do was, bo już naprawdę nie mam siły i czuję, że zostałam w coś wrobiona. Zamiast spokojnie cieszyć się emeryturą, wnukami i wolnym czasem, muszę od nowa przechodzić przez trudy opieki nad malutkim dzieckiem. Moja córka i zięć uważają, że babcia to darmowa niania na pełen etat.
Babcia nie jest darmową opiekunką
Kiedy moja wnuczka przyszła na świat, cieszyłam się ogromnie. Kupiłam jej ubranka, zabawki, gotowałam rosoły, żeby córka nabrała sił po porodzie. Byłam przy nich na każde zawołanie. Myślałam, że pomagam, że odciążam młodych rodziców. Ale z czasem z tej pomocy zrobił się przymus.
Córka i zięć zaczęli podrzucać mi małą coraz częściej. Najpierw tłumaczyli, że muszą pozałatwiać sprawy urzędowe, potem, że chcą wyskoczyć do kina, a teraz… to po prostu stało się normą. Wnuczka zostaje u mnie na całe dnie, a ja potrafię spędzać z nią po 12 godzin. Karmię ją, przewijam, noszę, usypiam. I to w wieku, w którym marzyłam raczej o spokojnym popołudniu z książką, a nie o ganianiu za dwulatką.
Nie mam już tej samej energii co kiedyś. Plecy mnie bolą, ręce drżą, serce szybciej bije, kiedy wnuczka płacze i nie mogę jej uspokoić. Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: gdzie popełniłam błąd w wychowaniu córki, że ona uważa, że tak wolno traktować własną matkę?
Gwoździem do trumny była nocna impreza
Najgorsza sytuacja wydarzyła się niedawno. Córka zadzwoniła, że jadą z mężem na „kilkugodzinną imprezę” i żebym zajęła się Zuzieńką. Zgodziłam się, bo pomyślałam, że to piątek, a ja i tak siedzę sama w domu. Mała miała być odebrana najpóźniej o 21.
Ale oni nie wrócili. Do północy chodziłam po mieszkaniu jak struta. Telefonu nie odbierali. Wnuczka spała, a ja miałam serce w gardle – co, jeśli coś im się stało? Co, jeśli zostanę z tym dzieckiem na zawsze? Wrócili dopiero po pierwszej w nocy, uśmiechnięci, jakby nic się nie stało.
Tego było już za wiele. Ja naprawdę kocham swoją wnuczkę, ale ja nie jestem nianią na zawołanie. Nie po to wychowałam córkę, żeby teraz od nowa przeżywać młode macierzyństwo – tylko w roli babci. Czuję się zmęczona, wykorzystana i pozbawiona prawa do swojego życia.
Chcę być babcią, nie służącą
Piszę ten list, bo wiem, że wiele babć ma podobne doświadczenia. Zamiast radości z wnuków dostają ciężar odpowiedzialności, który powinien spoczywać na barkach rodziców. My – starsze kobiety – mamy prawo do swojego odpoczynku, do spotkań z przyjaciółkami, do beztroskiego wyjazdu, do spokoju.
Nie odmawiam córce pomocy. Ale pomoc to jedno, a całodobowa opieka to coś zupełnie innego. Nie chcę stracić dobrych relacji z dzieckiem, ale muszę wreszcie powiedzieć „dość”. Chcę być babcią, która przytuli, poczyta bajkę, da czekoladkę – a nie zmęczoną kobietą, która nie ma siły wstać rano z łóżka.
Mam nadzieję, że mój list otworzy oczy innym młodym rodzicom, którzy traktują swoich rodziców jak darmowych opiekunów. Babcia to nie niania. To ktoś, kto już swoje odchował i zasługuje na szacunek.
Wanda
Chcesz skomentować albo opisać własną historię? Napisz do nas na adres: redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Twoją opinię.
Zobacz też: „O, babcia przyszła po Amelkę”. Ewa urodziła pierwsze dziecko w wieku 48 lat