Reklama

Piszę ten list jako mama, która ma już dość patrzenia, jak w sieci obraża się kobiety (i mężczyzn) pracujących w przedszkolach. To nie są osoby od „odwalania roboty”, tylko ciocie naszych dzieci, które przez kilka godzin dziennie przejmują od nas odpowiedzialność za to, co mamy najcenniejsze.

Reklama

Zanim rzucisz kamieniem, pomyśl, co robią za ciebie

Kiedy odprowadzam rano dziecko, widzę w oczach przedszkolanek to samo zmęczenie, które sama mam – ale też ogromną cierpliwość. To one podcierają maluchy, zmieniają im mokre ubranka, rozwiązują kłótnie o klocki i ścierają łzy, kiedy komuś jest źle. To one słuchają setek pytań, pocieszają, tulą, a często też uczą pierwszych zasad współżycia w grupie.

A my, rodzice? Często z ulgą wychodzimy do pracy, zostawiając im nasze dzieci. Dostajemy kilka godzin oddechu, którego tak bardzo potrzebujemy. I zamiast być wdzięczni – hejtujemy, komentujemy, obrażamy. Dlaczego?

Błędy zdarzają się każdemu, ale łatwiej jest obrażać niż rozmawiać

Nie twierdzę, że przedszkolanki są święte i nigdy nie popełniają błędów. Owszem, zdarzają się sytuacje, które wymagają wyjaśnienia. Ale czy naprawdę pierwszą reakcją musi być wywlekanie sprawy do internetu?

Zamiast traktować te kobiety jak wrogów, podejdźmy do nich jak do ludzi. Porozmawiajmy, wyjaśnijmy wątpliwości. Z doświadczenia wiem, że większość z nich reaguje z otwartością i stara się poprawić. Krzyk w sieci nie buduje niczego – tylko wylewa frustrację i krzywdzi.

Czas przestać patrzeć z góry

Mam wrażenie, że wielu rodziców traktuje przedszkole jak punkt usługowy: płacę, więc wymagam. Albo: należy mi się. A to przecież nie tak. Tam codziennie dzieje się coś więcej – ktoś uczy nasze dzieci piosenek, przygotowuje zajęcia plastyczne, dba o to, żeby maluchy nauczyły się jeść samodzielnie czy myć ręce.

Przedszkolanki nie mają w kieszeni czarodziejskiej różdżki. Mają serce, które wkładają w swoją pracę, i cierpliwość, jakiej wielu z nas by nie starczyło nawet na godzinę. Dlatego, zamiast wytykać, doceńmy. Powiedzmy „dziękuję”. Bo bez nich nasze życie byłoby o wiele trudniejsze.

Piszę ten list z oburzenia, ale też z wdzięczności. Wierzę, że jeśli choć jeden rodzic po przeczytaniu tego tekstu spojrzy na panią w przedszkolu inaczej – nie jak na „opiekunkę do wynajęcia”, ale jak na człowieka – to warto było.

Zofia


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Reklama

Zobacz też: Nowy trend: wszyscy rodzice chcą być teraz FAFO. Ten styl wychowania ma 3 niepokojące wady

Reklama
Reklama
Reklama