Rodzice oburzeni informacją na tablicy ogłoszeń. „To przedszkole, a nie salka katechetyczna”
Kiedy przeczytałam ogłoszenie w przedszkolu mojego dziecka, aż mnie zatkało. Nie spodziewałam się, że w świeckiej placówce ktoś wpadnie na pomysł, żeby robić dzieciom takie lekcje.

Weszłam do przedszkola jak co dzień, odprowadziłam synka do sali i zerknęłam na tablicę ogłoszeń. A tam – kolorowy plakat z napisem: „Dzień Papieski – świętujemy razem z dziećmi dzień Jana Pawła II”. Były serduszka, cytaty i zachęta, żeby dzieci przyniosły coś „związanego z Ojcem Świętym”. Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Przecież to przedszkole, a nie lekcja religii.
Dzień papieski w przedszkolu: zaskoczenie i niedowierzanie
Nie mam nic przeciwko wierze. Sama byłam wychowana w katolickiej rodzinie, chodzę do kościoła, ale uważam, że przedszkole to miejsce dla wszystkich dzieci – wierzących i niewierzących. Nie każdy rodzic chce, żeby jego dziecko uczestniczyło w takich obchodach. Moim zdaniem przekracza to granicę neutralności, której szkoły i przedszkola powinny przestrzegać.
Rodzice przeciwni religii w przedszkolu
Kiedy porozmawiałam z innymi rodzicami, okazało się, że nie jestem jedyna, która ma mieszane uczucia. Jedna mama powiedziała, że jej córka wróciła do domu i pytała, „kim był ten papież i czemu wszyscy mają go kochać”. Inny tata żartował, że niedługo będą dzieciom rozdawać różańce. Śmiech był nerwowy, bo tak naprawdę nikt nie chciał robić afery – wszyscy bali się, że dzieci poniosą konsekwencje.
Zastanawiam się, kto wpadł na pomysł takiego „święta”. Czy naprawdę nie ma ważniejszych tematów, które można poruszać w przedszkolu? Tolerancja, empatia, pomaganie innym – to wartości, które można pokazywać bez wchodzenia w sferę religii. W końcu przedszkole nie jest miejscem do wychowywania w konkretnej wierze.

Gdzie kończy się edukacja, a zaczyna indoktrynacja?
Rozumiem, że dla wielu osób postać papieża jest ważna. Ale w przedszkolu powinno się uczyć dzieci myślenia, empatii, współpracy, a nie przekonań religijnych. Nawet jeśli ktoś twierdzi, że to tylko „uroczystość ku pamięci”, trudno mi w to uwierzyć, widząc, jak dzieci uczą się piosenek religijnych i rysują portrety Jana Pawła II.
Nie chcę, żeby moje dziecko musiało wybierać – albo uczestniczyć w czymś, czego nie rozumie, albo zostać w sali samo, bo jego rodzice nie zgadzają się na udział. To trudne emocjonalnie dla malucha. Przedszkole powinno być miejscem, gdzie wszystkie dzieci czują się tak samo ważne, niezależnie od tego, w co wierzą ich rodzice.
Mam wrażenie, że ktoś zapomniał, po co naprawdę posyłamy dzieci do przedszkola. Nie po to, żeby czcić postacie religijne, tylko żeby uczyły się świata – różnorodnego, ciekawego i otwartego. I bardzo bym chciała, żeby o tym pamiętali ci, którzy przygotowują takie inicjatywy.
Ula
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl
Zobacz też: Dla nauczycieli wycieczki szkolne to koszmar. „Rodzice są gorsi od uczniów”