Rodzice, plaża to nie kuweta. Przestańcie robić z dzieci zwierzątka i płaćcie za WC
Wydaje się, że wyjście na plażę z dzieckiem to czas odpoczynku i radości. Jednak nie dla wszystkich. Nasza czytelniczka postanowiła napisać, co myśli o rodzicach, którzy każą dzieciom załatwiać swoje potrzeby na piasku, zamiast skorzystać z toalety. Jak podkreśla – plaża to nie kuweta.

Nie wytrzymałam wczoraj nerwowo. Siedziałam sobie na plaży, czytałam książkę, było przyjemnie, dzieci bawiły się w piasku. I nagle – scena, która powtarza się co roku, ale za każdym razem wzbudza we mnie to samo obrzydzenie i złość.
Mama, tata i może 3-letnia dziewczynka. Nagle mama rozgląda się, bierze córkę za rączkę, odchodzą dosłownie trzy metry od swojego koca i – tak, dobrze myślicie – każe jej się wysikać w piasek.
Siedziałam jak wryta. Przecież obok jest toaleta. Jasne, płatna. Kosztuje całe 5 zł. Ale serio, to lepsze, niż pozwalać dziecku robić siku w miejscu, w którym bawią się inne dzieci i leżą ludzie.
To nie zwierzątko, tylko człowiek
Zrobiło mi się szkoda tej dziewczynki. Stała tam taka malutka, zawstydzona, a matka jeszcze ją poganiała. – Szybko, szybko, zanim ktoś zobaczy – mówiła półgłosem. I wtedy pomyślałam, że naprawdę czasem rodzice traktują swoje dzieci jak jakieś pieski. Przecież pies też załatwia się na dworze, prawda? Tylko że dziecko to nie zwierzątko. To człowiek, którego uczymy pewnych zasad i szacunku – także do innych ludzi.
Nie wyobrażam sobie kazać mojemu synowi zrobić siku na środku plaży, nawet jeśli toaleta kosztowałaby 10 zł. Wolę wziąć go za rękę i pójść do WC. Tak samo, jak zrobiłabym to w mieście. Nie posadziłabym go pod krzakiem w parku w centrum, więc czemu na plaży to nagle ma być normalne?
Czytaj także: „Nie mam kiedy się wysikać” – dla wielu matek tak właśnie wyglądają wakacje
Wychowanie kosztuje. Dosłownie
Rozumiem, że wszystko drożeje. Lody po 10 zł za gałkę, kukurydza po 20 zł za kolbę, toaleta – 5 zł. Ale skoro rodziców stać na te lody i dmuchańce, to chyba mogą zapłacić też za WC, prawda?
Dla mnie to kwestia kultury osobistej. Bo potem te dzieci wracają do domu i myślą, że można robić siku, gdzie popadnie. I potem mamy obsikane klatki schodowe, place zabaw czy podwórka między blokami.
Nie wiem, czy to lenistwo, czy oszczędność, czy może jedno i drugie. Ale za każdym razem, gdy widzę taką scenę na plaży, mam ochotę podejść i zapytać: Serio? Tak trudno przejść te 50 metrów do toi-toia?
Ja wiem, że zaraz odezwą się głosy, że „to tylko dziecko” i „wszyscy tak robią”. Nie, nie wszyscy. Są też tacy rodzice, którzy chcą wychować swoje dzieci na ludzi, a nie na dzikie stworzenia, które nie wiedzą, co to wstyd. Plaża to miejsce wypoczynku, a nie kuweta. I mam nadzieję, że kiedyś większość osób to zrozumie.
Zobacz także: Wysadzam dziecko na plaży, gdy ma potrzebę. Czasem nie ma po prostu wyjścia