Sąsiad pomylił ogród z własną sypialnią. Nie puszczę tam więcej moich córek
Nie spodziewałam się, że zwykła wizyta u sąsiadów sprawi, że poczuję się tak nieswojo. Był to moment, w którym jako matka musiałam postawić jasną granicę – i wiem, że nie jestem jedyna, która czułaby się w takiej sytuacji oburzona.

Nieprzyzwoite sceny na podwórku
Mieszkamy na osiedlu domków jednorodzinnych, gdzie dzieciaki często biegają od ogrodu do ogrodu. Moje córki od jakiegoś czasu kolegują się z dziewczynką z sąsiedztwa. Wszystko wydawało się w porządku, aż do dnia, kiedy poszłam po nie wieczorem. Wchodzę na podwórko, a tam – ojciec ich koleżanki, chłop grubo po 40-tce – przechadza się w samych slipach. Bez koszulki, bez spodni, dosłownie jakby pomylił ogród z własną sypialnią. Aż musiałam odwrócić wzrok.
Było ciepło, owszem, ale nawet w największy upał można przecież narzucić na siebie lekkie szorty czy koszulkę. Zresztą dzieci bawiły się tuż obok. To nie plaża ani własna łazienka, tylko ogród, do którego przychodzą obce dzieci. Jako matka poczułam ogromne zażenowanie i dyskomfort.
Dzieci powinny czuć się bezpiecznie
Nie jestem pruderyjna. Rozumiem, że każdy ma prawo do wygody w swoim domu. Ale kiedy w przestrzeni wspólnej pojawiają się dzieci, obowiązuje pewna granica przyzwoitości. To nie był odpowiedni widok dla kilkuletnich dziewczynek. Nie chodzi tylko o estetykę – chociaż akurat sąsiadowi daleko do Adonisa. Bardziej chodzi mi o podstawową kulturę i szacunek do innych.
Moje córki wróciły skrępowane. Zapytały mnie, dlaczego pan Adam nie nosi koszulki. Jak mam im to wytłumaczyć? Że dorosły mężczyzna nie potrafi odróżnić plaży od podwórka, na którym bawią się dzieci? Nie chcę, żeby moje dziewczynki dorastały w przekonaniu, że takie zachowania są normalne.
Postawiłam granicę
Po tym incydencie powiedziałam córkom jasno: nie chodzicie już do tego domu. Jeśli koleżanka chce się bawić, zapraszam ją do nas. Ja sama czuję się skrępowana w obecności tego sąsiada, więc tym bardziej nie pozwolę, żeby moje dzieci przebywały w takiej atmosferze.
Być może inni sąsiedzi wzruszyliby ramionami i powiedzieli: „oj tam, gorąco było”. Ale dla mnie to nie jest argument. Każdy dorosły powinien wiedzieć, że dzieci nie powinny oglądać dorosłych w takim wydaniu. To nie kwestia przesady, tylko zdrowego rozsądku i wychowania.
Ania
Chcesz skomentować albo opisać własną historię? Napisz do nas na adres: redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Twoją opinię.
Zobacz też: Mamy 4 dzieci, więc nam się należy dom w spadku. Teść postawił chory warunek