Reklama

Wakacje z dziećmi w Polsce? To zupełnie inna bajka niż idealne zdjęcia z katalogów biur podróży. Zapomnij o dobrej pogodzie, pokojówkach i wielkich bufetach. Tu rządzi prawdziwy chaos – wieczne negocjacje o 2 zł na automaty, walka o lody i gofry, i piasek w łóżku, którego nie da się wytrzepać.

Reklama

Ale w tym całym zamieszaniu kryje się magia prawdziwych wakacji. Bo wakacje z dziećmi to nie tylko plan i cudowne kadry. To energia, spontaniczność i milion małych momentów, które zostają z nami na zawsze.

Do naszej redakcji trafił list od Patrycji, która opisała, jak naprawdę wyglądają wakacje z dziećmi w Polsce. „Nie wiem, kto mi wmówił, że pojadę z dziećmi do Ustki i odpocznę” – pisze. Miało być swojsko, blisko i lepiej niż w Grecji, a wyszło cóż, jak to z dziećmi bywa – zupełnie inaczej.

Wakacje z dziećmi. Szok i chaos od pierwszych minut

„Zaczęło się już w samochodzie. Młodszy co pięć minut pytał, kiedy dojedziemy, starszy przewracał oczami i narzekał, że nie ma zasięgu. Po trzech godzinach miałam ochotę zawrócić” – pisze. Ale po dotarciu na miejsce pojawiła się nadzieja. Piękne słońce, pachnące gofry, urocza kwatera blisko plaży. „Pomyślałam: może nie będzie tak źle”.

Nie minęły dwa dni, a po tej myśli nie zostało ani śladu. Poranne awantury o to, kto pierwszy myje zęby, kłótnie o łopatkę, wiaderko i loda, który znów spadł na piasek.

Tak wygląda prawdziwy „wypoczynek” z dziećmi

„Zdałam sobie sprawę, że od trzech dni nie przeczytałam ani jednej strony książki” – napisała. Codzienne wędrówki z ręcznikami, dmuchanym rekinem i workiem przekąsek przypominały wyprawę na Mount Everest. „Dzieci ciągle czegoś chciały. A to frytki, a to sikuuuuu, a to: ‚mamo, bo on mnie dotknął’. Mąż chodził zrezygnowany, ja zaczęłam marzyć o powrocie do pracy”.

Pewnego dnia, kiedy młodszy wsypał sobie piasek do butów, „bo to fajne uczucie”, a starszy obraził się, że mama nie kupiła mu trzeciego loda, coś w niej pękło. „Usiadłam na leżaku, patrzyłam na tę moją dwójkę i… poryczałam się. Z przemęczenia, frustracji, bezsilności. Ale też z miłości. Bo mimo wszystko – to był nasz wspólny czas. Nasz chaos. Nasz bałagan. Nasze wakacje”.

Polskie rodziny kochają Bałtyk

Ostatniego dnia znalazła w walizce muszelkę z plasterkiem w rekinki. „Starszy znalazł go mojej torebce i przykleił. Powiedział, że to prezent. ‚Żebyś pamiętała, że było fajnie’. No i pamiętam”.

Choć przez cały tydzień nie zjadła obiadu w spokoju, nie przespała nocy bez kopniaka w żebra i nie było ani jednego spokojnego zachodu słońca, wspomina te dni z rozczuleniem. „To nie były idealne wakacje. Ale były prawdziwe. Z głośnym śmiechem, z płaczem, z mokrymi ręcznikami i przypalonym naleśnikiem. Ale były nasze”.

Choć marzy o ciepłej Krecie i basenie, znów wybrała Ustkę – i nie żałuje. „Czasem najpiękniejsze wakacje to te, które przypominają pole bitwy. Ale to nasza bitwa. A potem nasze zwycięstwo” – te słowa Patrycji zostaną ze mną na długo.

Czekamy na Wasze historie, które pokazują prawdziwe rodzicielstwo i rodzinne przygody. Piszcie do nas na: redakcja@mamotoja.pl.


Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama