Siostra poiła dziecko piwkiem zero, bo „lepiej nawadnia”. Już nigdy nie pojadę z nią na urlop
Myślałam, że to będą spokojne wakacje nad jeziorem. Nie spodziewałam się, że siostra wpadnie na tak absurdalny pomysł. Gdy zobaczyłam, co podaje dziecku do picia, aż mnie zmroziło. Teraz rodzina mówi, że przesadzam, ale ja wiem swoje.

W tym roku postanowiłyśmy z siostrą zabrać dzieci nad jezioro. Ona – swoją 7-letnią córkę, ja – syna w tym samym wieku i 4-latkę. Wynajęłyśmy drewniany domek w ośrodku, żeby przez tydzień odpocząć od miasta i codziennego zabiegania. Rano były kąpiele, potem budowanie zamków z piasku, rzucanie frisbee i długie spacery. Wieczorami robiłyśmy kolację na tarasie i rozmawiałyśmy o życiu. Myślałam, że to będą naprawdę fajne wakacje.
Któregoś popołudnia usiadłyśmy przed domkiem. Było gorąco, dzieci biegały wokół, a my odpoczywałyśmy, patrząc na jezioro. Nagle kątem oka zobaczyłam, że jej córka pije coś z puszki. Na początku myślałam, że to cola lub sok, ale kiedy przyjrzałam się dokładniej, zamarłam.
„To tylko piwo zero, nie histeryzuj”
– Co ona pije? – zapytałam siostrę, próbując zachować spokój.
– Piwo zero – odpowiedziała zupełnie naturalnym tonem. – Przynajmniej się nawodni.
Patrzyłam na nią i nie mogłam uwierzyć, że ona to mówi serio. Tłumaczyła mi, że takie napoje mają mniej cukru niż soki czy oranżady, a poza tym dziecko czuje się wtedy „fajnie”, bo może napić się tego samego co dorośli. Dodała też, że przecież w krajach południowych starszym dzieciom daje się winko do kolacji i „jakoś żyją”.
– Ale to nadal piwo. Ono nie ma alkoholu, ale wygląda i pachnie jak piwo – powiedziałam. – To nie jest normalne, żeby 7-latka piła piwo, nawet zero.
– Oj, nie przesadzaj – prychnęła. – Lepiej to niż litry tej słodkiej chemii. Poza tym to przecież tylko napój bezalkoholowy, coś jak szampan dla dzieci.
Rodzina uważa, że jestem przewrażliwiona
Wieczorem próbowałam jeszcze raz spokojnie jej wytłumaczyć, że dla dziecka to nie jest zwykły napój. Że uczy się, że piwo to coś normalnego, że można je pić ot tak, dla ugaszenia pragnienia. Siostra spojrzała na mnie z politowaniem i stwierdziła, że zawsze byłam przewrażliwiona. Powiedziała też, że rozmawiała z rodzicami i oni uważają, że przesadzam. „Przecież to nic takiego, nie daję jej alkoholu” – mówiła.
Ale ja nie mogę się z tym pogodzić. Może faktycznie jestem przewrażliwiona, jak twierdzi rodzina, ale nie chcę, żeby moje dziecko piło piwa zero ani patrzyło, jak robi to kuzynka. Dla mnie to po prostu złe przyzwyczajenie i niebezpieczny wzorzec. Od małego uczy się, że piwo to nic złego, więc w przyszłości nie będzie widziała problemu w tym, by pić alkohol. To się tak zaczyna – od niewinnych puszek, które wyglądają jak te dorosłych.
Postanowiłam, że więcej na wspólne wakacje z siostrą nie pojadę. Nie chcę być świadkiem takich eksperymentów ani uczestniczyć w nich, choćby pośrednio. Wolę być tą „przewrażliwioną” mamą niż osobą, która udaje, że wszystko jest w porządku.
Komentarz redakcji:
Zdecydowanie sprzeciwiamy się podawaniu dzieciom i młodzieży piwa bezalkoholowego. Choć nie zawiera ono alkoholu, ma smak, zapach i opakowanie identyczne z piwem alkoholowym, co kształtuje bardzo niezdrowe nawyki i przyzwyczajenia w przyszłości. Dzieci powinny nawadniać się wodą, a nie napojami przeznaczonymi dla dorosłych!
Zobacz także: Rodzinne wakacje skończyły się debetem. I nie, to nie dzieci nas zrujnowały