Reklama

Dzieci wołają, a rodzice milczą

Siedziałam na kocu, patrząc na morze i ludzi wokół. Kilka kroków ode mnie mały chłopiec budował zamek z piasku. Nie był to zwykły kopczyk – miał fosę, wieżyczki, a w oczach dziecka widać było dumę i radość. Co chwilę odwracał się do mamy, prosząc, żeby spojrzała. A ona odpowiadała tylko: „zaraz”, „poczekaj”. Jej oczy były wlepione w telefon, a nie w swojego syna.

Reklama

Serce mi pękało, bo przecież wiem, jak bardzo dzieci potrzebują uwagi. Nie drogich zabawek, nie wymyślnych atrakcji, ale zwykłego „jestem z tobą”. W moich czasach matki i ojcowie pilnowali maluchów na plaży. Nie było tylu rozpraszaczy, nie było internetu w kieszeni. Były za to wspólne zamki, babki z piasku i śmiech niosący się razem z falami.

Plaża dawniej a dziś – różnica ogromna

Kiedy byłam młodą mamą, plaża wyglądała zupełnie inaczej. Rodzice patrzyli, co robią dzieci, bo wiedzieli, że ich zadaniem jest być obok. Były rozmowy, wspólne granie w piłkę, skakanie przez fale. Dzieci nie musiały walczyć o uwagę, bo ta była czymś naturalnym.

Teraz patrzę i widzę całe rzędy młodych rodziców z telefonami w dłoniach. Dzieci biegają, krzyczą, próbują zwrócić na siebie uwagę, ale słyszą tylko: „zaraz”, „za chwilę”, „daj mi spokój”. A przecież ten czas nie wróci. Małe dziecko nie będzie zawsze wołało „zobacz, popatrz”. Przyjdzie dzień, kiedy już nie będzie chciało, bo nauczy się, że mama i tata mają ważniejsze sprawy.

Smutna codzienność i wielka strata

Dla mnie to jest plaga. Plaga rodziców, którzy fizycznie są obok, ale psychicznie – zupełnie gdzie indziej. Dzieci wychowują się bez poczucia bliskości i uwagi, a przecież to fundament ich poczucia wartości. Kiedy dorosną, nie będą pamiętać, jaki model telefonu miała mama, ale zapamiętają, że nie patrzyła, gdy budowali swój pierwszy zamek z piasku.

Morze, piasek, wakacje – to wszystko powinno być tłem do wspólnego bycia razem. Niestety, coraz częściej staje się jedynie scenerią dla samotnych dzieci, które proszą o uwagę i nie dostają jej. I tego właśnie najbardziej mi żal – że w pogoni za światem online gubimy to, co najważniejsze: obecność tu i teraz.

Krystyna


Chcesz skomentować albo opisać własną historię? Napisz do nas na adres: redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Twoją opinię.

Reklama

Zobacz też: „O, babcia przyszła po Amelkę”. Ewa urodziła pierwsze dziecko w wieku 48 lat

Reklama
Reklama
Reklama