Reklama

Moja córka ma siedem lat i chodzi do pierwszej klasy. Zajęcia kończy zwykle przed 14:00, a potem idzie na świetlicę. Problem w tym, że świetlica działa do 17:00, a moja zmiana często kończy się o 19:00 albo 20:00. I co wtedy?

Reklama

Dzwonię do babci, do sąsiadki, do znajomej mamy. Przekładam, proszę, czasem wręcz błagam, żeby ktoś odebrał moje dziecko. Mąż jest kierowcą, więc zwykle zjeżdża do domu na tydzień w miesiącu.

To nie jest wygodne ani dla mnie, ani dla innych. Ale co mam zrobić? Przecież nie rzucę pracy, bo wtedy nie będziemy mieli za co żyć.

Świetlica – dla kogo tak naprawdę?

Słyszę często, że świetlica jest dla dzieci, które czekają, aż rodzice wrócą z pracy. Tylko że to zdanie brzmi pięknie, ale dotyczy głównie tych, którzy kończą biurowe etaty o 16:00. A co z tymi, którzy pracują w sklepach, restauracjach, magazynach, szpitalach? My też mamy dzieci. My też potrzebujemy wsparcia.

Nie twierdzę, że każde dziecko miałoby siedzieć w świetlicy do 21:00. Ale gdyby istniała taka możliwość – dyżury, zmiany, dodatkowa opieka – wielu rodziców odetchnęłoby z ulgą. W końcu nasze życie nie zamyka się w godzinach 8:00-16:00.

Po szkole zaczyna się prawdziwe życie

Moja córka lubi świetlicę. Mówi, że tam jest wesoło, że są gry, kolorowanki, czasem bajki. Nie czuje się tam źle – gorzej czuje się, gdy czeka w progu, aż ktoś po nią zdąży. Gdy pyta, czemu inne dzieci już dawno w domu, a ona musi siedzieć i czekać. Jak mam jej odpowiedzieć? Że mama nie pracuje przy komputerze i nie może po nią przyjechać szybciej?

Czasem mam wrażenie, że system edukacji wymyślono dla idealnej rodziny – mama i tata kończą pracę o 16:00, w weekendy wolne, a dziadkowie na emeryturze mieszkają obok. Tylko że rzeczywistość wygląda inaczej.

Nie proszę o luksusy. Nie chcę, żeby moje dziecko jadło kolację w świetlicy albo odrabiało tam lekcje do nocy. Chcę tylko mieć wybór i pewność, że nie zostanie samo, gdy ja muszę pracować. Dla takich rodziców jak ja, świetlica czynna do 21:00 nie byłaby fanaberią. Byłaby wybawieniem.

Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama