Reklama

Kiedy dostałam od wychowawczyni wiadomość, że w tym roku nie będzie halloweenowego balu, tylko „bal wszystkich świętych”, pomyślałam, że to żart. Ale nie – szkoła naprawdę uznała, że duchy, czarownice i dynie to zło, a dzieci powinny przyjść przebrane za świętych. Niby dla zabawy, niby z szacunkiem do tradycji, ale czy naprawdę trzeba narzucać religijny ton w miejscu, które ma być neutralne? Dla mnie to dziwactwo.

Bal wszystkich świętych zamiast Halloween

Jestem mamą dwóch dziewczynek, które co roku czekają na Halloween. Zawsze wcześniej razem wycinamy dynię, robimy maski, a potem urządzamy sobie wieczór ze strasznymi przekąskami. Nie widzę w tym nic złego. Nie modlimy się wtedy do duchów, nie czcimy złych mocy. To po prostu zabawa, trochę śmiechu, trochę kreatywności. Teraz szkoła postanowiła uczyć dzieci, że to nie wypada.

Nie chcę, żeby moje dzieci były „inne”

Najgorsze jest to, że stawiają mnie w bardzo trudnej sytuacji. Jeśli nie zgodzę się, żeby dziewczynki poszły na bal, będą siedzieć same w domu, gdy reszta klasy będzie się bawić. Ale jeśli pozwolę im iść, to muszą przebrać się za postacie religijne, z którymi wcale się nie utożsamiamy. Nie chodzi o brak szacunku do wiary, tylko o to, że szkoła nie powinna wybierać za nas, w co wierzyć i jak się bawić.

Nie chcę, żeby moje dzieci czuły się gorsze, bo w domu wycinamy dynię i lubimy rozwieszać sztuczne pajęczyny. Nie chcę, żeby ktoś im powiedział, że „świętują zło”. Co to w ogóle za podział? Dla mnie Halloween to kolorowe święto, które dzieciom daje okazję do przebierania się, śmiechu i kreatywności. Dla kogoś innego to dzień refleksji – i to też w porządku. Ale nie rozumiem, czemu jedna grupa narzuca drugiej swój sposób myślenia. To nienormalne, tak nie powinno być.

bal przebierańców w szkole
Bal przebierańców mógłby być kompromisem między Halloween a balem Wszystkich Świętych, fot. AdobeStock/Pixel-Shot

Zamiast podziałów – wspólna zabawa na Halloween

Uważam, że najlepszym rozwiązaniem byłby po prostu zwykły bal przebierańców. Wtedy każdy mógłby być kim chce – aniołem, duchem, królewną, świętym Franciszkiem albo nawet marchewką. Bez ideologii, bez nacisku, bez oceniania. Przecież o to chodzi w szkole – żeby dzieci mogły się uczyć, rozwijać i wspólnie bawić. Nie żeby dzielić je na „tych od świętych” i „tych od czarownic”.

Czasem mam wrażenie, że dorośli bardziej boją się Halloween niż dzieci. A przecież to tylko jeden wieczór w roku, który może być radosny i kreatywny, jeśli się go nie demonizuje. Może więc zamiast wymyślać „bal wszystkich świętych”, pozwólmy dzieciom po prostu się cieszyć? Śmiech, dynie i kostiumy jeszcze nikomu nie zaszkodziły.

Mama dwóch dziewczynek z Warszawy


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz też: Religia powinna być obowiązkowa już od przedszkola. „Dzieci płaczą, że pójdą do piekła”

Reklama
Reklama
Reklama