Reklama

Dla mnie od zawsze brzmiało ono sztucznie. Obco. Ilekroć miałam je na końcu języka, zagryzałam zęby. „Uważaj, bo…” – miało chronić, a czułam, że zabiera dziecku coś więcej niż tylko spontaniczność. Być może wy też słyszeliście je setki razy. A teraz, gdy sami jesteście rodzicami, wypowiadacie je odruchowo.

Reklama

Nawet nie zdajecie sobie sprawy, że wam też ktoś w ten sposób podcinał skrzydła i wbijał lęk do głowy. Przecież każdy rodzic chce, żeby jego dziecko szło przez życie odważnie, z podniesioną głową. Dlaczego więc w kluczowych momentach powtarzamy to jedno słowo jak mantrę?

Słowa, które hamują ciekawość dziecka

Kiedy mój synek uczył się chodzić po schodach, mogłam nieustannie powtarzać „uważaj, bo zaraz spadniesz”. Zamiast tego świadomie wybierałam inne słowa, jak „trzymaj się mocno, tutaj jest stromo”. Nie chciałam być matką-helikopterem, która non stop chodzi za dzieckiem w ciągłej gotowości, żeby je bronić

Jeśli nie ostrzegasz dziecka na każdym kroku, nie znaczy, że wyrośnie na szalonego malucha, który biega po placu zabaw z zamkniętymi oczami. Mój mały chłopiec wyrósł na dziecko ostrożne, ale nie wiecznie przestraszone. Zanim zjechał z wysokiej zjeżdżalni, najpierw wszystko obejrzał, dotknął i czasem pytał inne dzieci lub mnie. W kuchni kroił warzywa, a ja nie straszyłam go ostrym nożem. Zamiast tego pokazywałam, jak robić to bezpiecznie. Dzięki temu mając 5 lat, sam już obierał jabłka.

Nie chciałam, żeby bał się świata. Chciałam, żeby nauczył się w nim poruszać

Eksperci nie mają wątpliwości. Unikaj „uważaj” jak ognia

Specjaliści od świadomego rodzicielstwa apelują do rodziców: ostrożność jest ważna, ale ciągłe „uważaj” szkodzi dziecku. Przypominają, że słowa, które kierujemy do dzieci, budują ich pewność siebie i odwagę – nie tylko na przyszłość, ale już tu i teraz, w przedszkolu, na placu zabaw czy w szkole. Musimy nauczyć się mówić tak, by nie hamować ich ruchu i ciekawości. Pozwólmy im badać świat, a my bądźmy obok – uważni, ale nie nadopiekuńczy.

Podobne przemyślenia ma terapeutka Magda Wiechna prowadząca profil „Wychowanie bez lukru”, która zauważa, że słowo „uważaj”:

  • Wywołuje lęk, a nie buduje świadomość – powtarzanie „uważaj, bo…” może sprawić, że dziecko zacznie bać się zwykłych sytuacji, zamiast uczyć się, jak sobie z nimi radzić;
  • Hamuje samodzielność – dziecko, które ciągle słyszy ostrzeżenia, zaczyna unikać eksplorowania, a to właśnie przez doświadczanie uczy się najwięcej;
  • Oznacza brak decyzyjności – kiedy dorosły ciągle ocenia sytuację za dziecko, maluch nie uczy się podejmowania decyzji, tylko czeka na sygnał z zewnątrz;
  • Wywołuje stres, a dziecko nie czuje wsparcia – twój ton wprowadza napięcie, a dzieci, nawet jeśli nie rozumieją słów, odczytują emocje i zaczynają funkcjonować w trybie „zagrożenia”;
  • Nie daje żadnych konkretnych wiadomości – „uważaj” nic nie wyjaśnia, lepiej powiedzieć np.: „Złap poręcz, bo stopnie są śliskie” lub „Odłóż kubek, bo jest gorący. Za chwilę wystygnie”.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama