Reklama

Rodzice często wypowiadają słowa, których znaczenia nie są do końca świadomi. W emocjach, ze zmęczenia albo z bezsilności, mówią: „Jak będziesz niegrzeczny, przestanę cię kochać” albo „Jak nie przestaniesz płakać, to już cię nie będę lubić”. Wydaje się, że to niewinny sposób na zdyscyplinowanie dziecka. Tymczasem takie zdania zostają w nim na długo – jak niewidzialna rana.

Jedno zdanie, które łamie dziecięce serce

Dla dorosłego to zwykła figura retoryczna, ale dziecko rozumie wszystko dosłownie. Miłość rodzica to dla niego fundament świata. Jeśli słyszy, że może ją stracić, zaczyna żyć w ciągłym napięciu – stara się być „grzeczne”, tłumi emocje, nie chce rozczarować. Z pozoru uległe i spokojne, w rzeczywistości nosi w sobie lęk, że każda pomyłka może sprawić, że zostanie samo.

Takie komunikaty są wyjątkowo toksyczne, bo uczą warunkowego myślenia o miłości. Dziecko zaczyna wierzyć, że uczucia trzeba zdobywać, zasługiwać na nie, spełniać czyjeś oczekiwania. To przekonanie często ciągnie się przez całe dorosłe życie.

Skutki emocjonalne – jak te słowa zmieniają dorosłych ludzi

Psychologowie podkreślają, że słowa rodziców tworzą w nas wewnętrzny głos. Jeśli od najmłodszych lat słyszeliśmy, że miłość można utracić, zaczynamy się tego bać także w dorosłości. Osoby wychowane w takich domach często mają trudność z wyrażaniem emocji, stawianiem granic czy przyjmowaniem krytyki. Boją się odrzucenia, próbują za wszelką cenę zadowolić innych, by nie „zasłużyć” na utratę sympatii.

Zdarza się, że takie osoby wchodzą w relacje, w których muszą udowadniać swoją wartość. W pracy biorą na siebie zbyt wiele obowiązków, w związkach godzą się na brak wzajemności, w przyjaźniach nie potrafią powiedzieć „nie”. To efekt dziecięcego strachu przed utratą miłości – strachu, który w dorosłości objawia się nadmiernym perfekcjonizmem, brakiem pewności siebie czy lękiem przed konfliktem.

Dziecko, które zrozumiało, że miłość jest warunkowa, nigdy w pełni nie czuje się bezpiecznie. A bez tego bezpieczeństwa trudno budować zdrowe relacje z innymi.

smutne dziecko
Jeśli od najmłodszych lat słyszeliśmy, że miłość można utracić, zaczynamy się tego bać także w dorosłości, fot. AdobeStock/Tomsickova

Jak mówić, żeby dziecko czuło się kochane bez względu na wszystko

Rodzice nie zawsze mają złe intencje. Często powtarzają zdania, które sami słyszeli od swoich rodziców. W ich przekonaniu mają one działać wychowawczo. Ale dziś wiemy, że zamiast dyscyplinować, takie komunikaty łamią emocjonalny kręgosłup dziecka.

Zamiast grozić odebraniem miłości, warto nazywać emocje i zachowania wprost. Można powiedzieć: „Nie podoba mi się, jak się zachowujesz, ale wciąż cię kocham” albo „Złoszczę się, że nie posprzątałeś zabawek, ale to nie znaczy, że jesteś zły”. W ten sposób dziecko uczy się, że emocje dorosłych są chwilowe, a miłość – stała.

Kluczowe jest oddzielenie czynu od osoby. Dziecko może popełnić błąd, ale to nie znaczy, że jest złe. Gdy dorosły jasno to komunikuje, maluch czuje się bezpieczny, a jednocześnie uczy się odpowiedzialności za swoje zachowanie.

Nie ma rodziców idealnych. Każdy czasem powie coś w złości, co chciałby później cofnąć. Najważniejsze jednak, by umieć przeprosić i naprawić relację. Dziecko, które zobaczy, że miłość jest silniejsza od gniewu, nauczy się tego samego w dorosłym życiu.

Zdanie „Jak będziesz niegrzeczny, przestanę cię kochać” może wydawać się drobnym potknięciem, ale dla dziecka to cios prosto w serce. Miłość rodziców powinna być jak tlen – obecna zawsze, niezależnie od zachowania. Tylko wtedy dziecko nauczy się, że jest wartościowe, nawet jeśli popełnia błędy. A to właśnie poczucie bezwarunkowej akceptacji buduje w nim siłę, której nie złamią żadne słowa.

Zobacz też: Nauczyciel: „Wycieczki szkolne powinny być zdalnie”. Mówi, co ostatnio wywinęli rodzice

Reklama
Reklama
Reklama