Reklama

Płacz, zmęczenie i rosnące napięcie

Autorka listu wspomina, że jechała nocnym Flixbusem w góry. Początkowo wszystko przebiegało spokojnie, ale po kilkunastu minutach w autobusie rozległ się płacz dziecka. „Maluch jęczał, marudził i popłakiwał przez kilka godzin. Widać było, że był zmęczony i nic nie potrafiło go uspokoić” – napisała.

Reklama

Nie wszystkim współpasażerom udało się zachować cierpliwość. Starszy mężczyzna, który siedział kilka rzędów dalej, w pewnym momencie nachylił się w stronę mamy i przez zęby wysyczał: „Ucisz wreszcie to dziecko!”.

„Trzeba było wynająć samolot”

Zrobiło się nieprzyjemnie. Matka dziecka nie pozostawiła jednak tej uwagi bez odpowiedzi. Według autorki listu spojrzała spokojnie na mężczyznę i rzuciła tylko jedno zdanie: „Trzeba było wynająć samolot, to miałby pan spokój”.

Reakcja była natychmiastowa – staruszek zamilkł i już więcej się nie odezwał. Co więcej, reszta pasażerów zaczęła wyraźnie wspierać kobietę. „Padły głosy, że wszyscy zapłacili za tani przejazd i każdy ma takie samo prawo podróżować, nawet z małym dzieckiem” – relacjonuje czytelniczka.

Prawo do podróży i odrobina empatii

Autorka listu podkreśliła w swoim tekście, że w sytuacjach kryzysowych nie należy obarczać winą rodziców. „Dziecko ma takie samo prawo być w autobusie jak każdy dorosły. Czasami, zamiast atakować, lepiej zaproponować pomoc – podać wodę, zabawić malucha uśmiechem albo po prostu zachować spokój” – napisała.

Jej zdaniem to, że inni pasażerowie stanęli po stronie mamy, było budujące. Pokazało, że nawet w trudnych warunkach można okazać zrozumienie i solidarność. „Nie każdy ma możliwość podróżować samochodem czy samolotem. A dzieci – jak to dzieci – bywają głośne, szczególnie w obcym otoczeniu” – dodała.

Co naprawdę przeszkadza pasażerom?

Cała historia stawia ważne pytanie: czy to naprawdę płaczące dziecko bywa największym problemem w podróży? Wielu rodziców wskazuje, że znacznie trudniej znosi się pasażerów rozmawiających głośno przez telefon czy tych, którzy słuchają muzyki bez słuchawek.

List naszej czytelniczki przypomina, że czasami jedna cierpka uwaga potrafi zranić, a jedno życzliwe spojrzenie może dać rodzicowi siłę do dalszej drogi. Bo w końcu podróż to wspólna przestrzeń – i każdy ma w niej swoje miejsce.

Reklama

Zobacz też: Odchowałam już swoje dzieci, a córka każe mi tyrać po 12 godzin. To skandal, w co mnie wrobiła

Reklama
Reklama
Reklama