Reklama

Odpieluchowanie – walka na całego

Kiedy zaczynaliśmy z Tymusiem naukę korzystania z nocnika, nie sądziłam, że będzie to tak trudne. Siedziałam przy nim, tłumaczyłam, śpiewałam piosenki, a w tle prała się kolejna sterta spodenek i majtek. Bywało, że płakałam razem z nim, bo byłam wyczerpana. Ale wiedziałam, że muszę wytrwać – w końcu wszyscy mówią, że dzieci czują, kiedy rodzice się poddają.

Reklama

Po kilku miesiącach udało się. Byłam dumna jak nigdy wcześniej. Tymuś sam przypominał, że chce do toalety, sam zakładał majtki. Czułam, że nasze wspólne starania przyniosły efekt i że mogę posłać go do przedszkola spokojna o to, że już jest dużym chłopcem.

Pierwsze dni w przedszkolu i rozczarowanie

Pełna nadziei prowadziłam synka do przedszkola. Mówiłam paniom, że jest już odpieluchowany, że tylko czasem zdarzy mu się „mała wpadka”. Dostałam zapewnienie, że wszystko będzie dobrze. A jednak któregoś dnia, gdy przyszłam po niego trochę wcześniej, serce mi pękło.

Weszłam do sali, a mój synek bawił się w kąciku z klockami... w pieluszce. Stałam jak wryta. Cały wysiłek, cała walka – jakby nie miała znaczenia. Łzy same popłynęły mi po policzkach. Zapytałam panią, dlaczego mu ją założyła. Odpowiedź mnie dobiła: „On się moczy, brudzi podłogę, nie mamy wyjścia”.

Czułam, jakby ktoś zlekceważył miesiące naszej pracy. Jakby moja walka była czymś nieważnym, a łatwiejszym rozwiązaniem było sięgnięcie po pieluchę.

Co dalej z moim synkiem?

Od tamtego dnia Tymuś znowu zaczął domagać się pieluszki w domu. Niby rozumie, co mówiłam, ale skoro panie w przedszkolu mu ją zakładają, to po co się męczyć? Mam wrażenie, że cofnęliśmy się o kilka kroków, a ja znów jestem w tym samym miejscu co kilka miesięcy temu.

Nie mam pretensji o pojedyncze wpadki – wiem, że dzieci różnie reagują na stres. Ale nie rozumiem, dlaczego łatwiej było wrócić do pieluch niż wspierać dziecko w trudnym momencie. Jako matka czuję się bezradna i zawiedziona.

Trudno mi pojąć motywy pań nauczycielek. Marzę, żeby przedszkola współpracowały z rodzicami, a nie wybierały prostsze wyjście. Bo każde dziecko zasługuje na cierpliwość i konsekwencję, nawet jeśli oznacza to dodatkowe sprzątanie i odrobinę więcej pracy.

Iga


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Reklama

Zobacz także: Mam dość dokarmiania cudzych dzieci. Córka się cieszy, ale poruszę ten temat na zebraniu

Reklama
Reklama
Reklama