Reklama

„Wyprawka, pościel, książki – lista bez końca”

Czytelniczka, podpisująca się jako mama pięciolatka, nie kryje żalu. „Już na dzień dobry trzeba było zapłacić za wyprawkę, do tego doszła pościel i książki. W sumie ponad 300 zł. Do tego składka na poczęstunek na ślubowanie, bo przecież wszystko musi być na poziomie. Razem około pięciuset złotych” – relacjonuje w liście.

Reklama

Kobieta przyznaje, że rozumie potrzeby przedszkola, ale z każdym kolejnym rachunkiem czuje coraz większe zmęczenie. „Nie mam nic przeciwko temu, żeby dzieci miały ładne materiały czy wspólne uroczystości. Ale skala tych opłat zaczyna mnie przerastać. Co chwila pojawia się nowa lista i nowe kwoty” – podkreśla.

Zaskoczenie na zebraniu

Prawdziwym punktem zapalnym okazało się ostatnie zebranie. „Pani nauczycielka z uśmiechem zapowiedziała, że czeka nas wycieczka. Koszt: 180 zł od dziecka. Wtedy poczułam, że coś we mnie pękło” – opisuje matka.

Na sali wywiązała się krótka dyskusja. Część rodziców milczała, inni wzruszali ramionami. Autorka listu nie potrafiła tego zaakceptować. „Powiedziałam, że to już przesada, że nie każdy ma nieograniczony budżet. Zanim skończyłam, poczułam, że robi mi się gorąco. Spakowałam rzeczy i wyszłam, trzaskając drzwiami” – wspomina.

Kiedy rodzic mówi „dość”

Po wyjściu z zebrania kobieta poczuła ulgę, ale i bezradność. „Wiem, że pewnie będę jedyną, która nie zapłaci, i moje dziecko zostanie w przedszkolu, gdy grupa pojedzie. Ale ja już naprawdę nie mam z czego dokładać” – pisze.

Historia naszej czytelniczki to przykład dylematu wielu rodziców. Z jednej strony chcą, żeby ich dzieci miały wszystko, co najlepsze. Z drugiej – coraz trudniej unieść rosnące koszty związane z edukacją i dodatkowymi atrakcjami. Jak podkreśla mama pięciolatka: „Przedszkole miało być miejscem radosnym, a zamiast tego coraz częściej kojarzy mi się z kolejnymi opłatami. I nie wiem, gdzie jest granica”.


Od Redakcji: Takie sytuacje jak ta opisana w liście pokazują, że temat przedszkolnych wydatków potrafi budzić ogromne emocje. Z jednej strony rodzice chcą wspierać placówkę i dbać o komfort dzieci, z drugiej – coraz trudniej unieść kolejne koszty, które pojawiają się niemal co miesiąc. Dlatego warto pamiętać, że nie jesteśmy w tym bezradni.

Najlepszym rozwiązaniem bywa szczera rozmowa z dyrekcją przedszkola. Dyrektor ma obowiązek udzielić informacji, jak wyglądają planowane wydatki i na co dokładnie przeznaczane są pieniądze rodziców. Jeśli pojawiają się kolejne składki, dobrze jest dopytać, czy są one obowiązkowe, czy dobrowolne – to często rozwiewa wiele wątpliwości i pozwala uniknąć nieporozumień w grupie.

Warto też wiedzieć, że nauczyciele i przedstawiciele rady rodziców powinni dokumentować wszystkie wydatki, zbierać paragony i przedstawiać raport z rozliczeń. Każdy rodzic ma prawo poprosić o wgląd w takie zestawienie. Dzięki temu łatwiej zrozumieć, ile faktycznie kosztują uroczystości, poczęstunki czy wyjazdy.

Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Reklama

Zobacz też: Jeden rzut oka na buciki mojego Jasia i już wiedziałam: panie w przedszkolu to zwykłe hipokrytki

Reklama
Reklama
Reklama