Reklama

„Szkoła jest od nauki, a nie od imprez”

W przesłanym do naszej redakcji mailu mama nie kryła irytacji. Okazało się, że wychowawczyni zaproponowała wrześniowe spotkanie integracyjne. „Mamy dawać pieniądze, zorganizować poczęstunek, a dzieci będą się bawić. Na takie propozycje nie ma mojej zgody. Szkoła jest od nauki, a nie od dodatkowych atrakcji” – relacjonowała dalej.

Reklama

Dla wielu rodziców takie spojrzenie może wydawać się zbyt surowe. Ale z listu jasno wynika, że autorka ma na uwadze także kwestie finansowe. „Każdego roku pojawiają się nowe wydatki – podręczniki, składki, ubezpieczenia. A teraz jeszcze spotkania integracyjne. Ile można?” – pisała z rozżaleniem.

Spotkania, które dzielą rodziców

Pomysł nauczycielki, by pod koniec września dzieci i rodzice mogli się spotkać poza murami szkoły, spotkał się z mieszanymi reakcjami. Część opiekunów była zachwycona. Padły głosy, że to świetna okazja, żeby poznać się lepiej, porozmawiać bez pośpiechu i wesprzeć budowanie więzi w klasie.

Z listu wynika jednak, że nie wszyscy byli tego samego zdania. „Patrzyłam na te uśmiechnięte mamy i ojców i zastanawiałam się, czy ja jestem dziwna. Ale dla mnie to strata czasu. Po co mamy udawać, że musimy się przyjaźnić? Ja chcę, żeby moje dziecko się uczyło, a nie chodziło na kolejne imprezy” – pisała czytelniczka.

Ten głos pokazuje, jak różne mogą być oczekiwania wobec szkoły. Jedni widzą w niej jedynie miejsce zdobywania wiedzy, inni – przestrzeń, w której kształtuje się wspólnota i budują relacje.

Szkoła i rodzice – warto znaleźć złoty środek

Choć ton listu jest zdecydowany, trudno nie zauważyć, że za surowym osądem kryje się zmęczenie i obawa o nadmiar obowiązków. To zrozumiałe – początek roku szkolnego to zawsze lista wydatków i napięty grafik.

Jednak spotkania integracyjne mogą mieć też inną wartość. Często to właśnie podczas nich rodzice mają szansę porozmawiać z nauczycielem w luźniejszej atmosferze, wymienić doświadczenia i lepiej się poznać. Dzieci zyskują okazję, żeby spędzić czas razem inaczej niż w szkolnej ławce, a to potrafi budować poczucie bezpieczeństwa w grupie.

Może więc, zamiast odrzucać pomysł z góry, warto spróbować poszukać kompromisu? Spotkanie nie musi być kosztowne ani czasochłonne. Wystarczy prosty spacer, wspólne ognisko czy warsztaty w szkolnej sali. Niekiedy to właśnie takie drobne inicjatywy sprawiają, że współpraca między rodzicami, uczniami i nauczycielami układa się lepiej. Nie chodzi o to, żeby się przyjaźnić na siłę, ale o to, żebyśmy mogli razem stworzyć dzieciom fajną atmosferę. To procentuje na lata.


Napisz do nas: redakcja @mamotoja.pl

Reklama

Zobacz też: Nie mogę uwierzyć, co ta matka wyprawia w szkolnej szatni. Synowi zakrywam oczy

Reklama
Reklama
Reklama