Reklama

Wiecie, co mnie najbardziej przeraża, kiedy co roku patrzę na dzieci przyjeżdżające na kolonie? Nie to, że tęsknią za domem. Nie to, że czasem płaczą w nocy. Przeraża mnie ich kompletny brak samodzielności.

Reklama

A skąd to wiem? Bo jestem pedagogiem, pracuję na co dzień z dziećmi, jestem po wielu kursach i już od kilku lat pracuję też jako wychowawczyni kolonijna. Moje wnioski są, co tu dużo mówić, smutne.

Mam wrażenie, że wychowujemy teraz pokolenie „skorupki jajka” – dzieci, które są tak kruche, że wystarczy lekkie stuknięcie, a wszystko się w nich rozsypuje. Dzieci, które nie potrafią nawet nalać sobie zupy do talerza, bo w domu zawsze robi to mama. Które po wzięciu prysznica zakładają na mokre ciało ubrania, bo zapomniały z pokoju ręcznika. Które obruszają się, gdy proszę o pościelenie łóżek.

Największy grzech rodziców

W zeszłym roku miałam na turnusie chłopca, który zadzwonił do rodziców z prośbą, żeby przywieźli mu inny rodzaj płatków śniadaniowych, bo te tutaj były „inne” niż jego ulubione. W tym miałam już dziewczynkę, która nie chciała pójść na basen, bo mama zawsze suszy jej włosy, a ona „nie umie i nie będzie umiała”.

Miałam też nastolatka, który nie potrafił posprzątać po sobie talerza i sztućców, bo nigdy tego nie robił. Patrzył na mnie z przerażeniem, jakbym kazała mu naprawić silnik odrzutowca. To nie są pojedyncze przypadki, choć opisuję ich kilka.

To jest, rodzice, Wasz największy grzech. Nasz, przecież sama jestem matką. Wyręczanie dzieci we wszystkim, z lęku, że się pomylą, coś im nie wyjdzie, ktoś je skrytykuje. Wychowywanie ich pod kloszem, chroniąc przed każdą drobną porażką i dyskomfortem.

A potem nagle te dzieci trafiają na kolonie, gdzie muszą same spakować strój kąpielowy, nalać kompot, posmarować chleb masłem, powiesić mokry ręcznik… i czują się, jakby ktoś wrzucił je na głęboką wodę bez koła ratunkowego.

Uratujmy to pokolenie

Chcecie wychować szczęśliwe dzieci? Dajcie im szansę się wykazać. Pozwólcie im zrobić coś źle, nie tak idealnie jak Wy. Pozwólcie im popełniać błędy i próbować od nowa. Bo inaczej wychowacie pokolenie skorupki jajka – piękne z wierzchu, ale tak kruche, że pękną od byle czego w dorosłym życiu. A chyba nie o to chodzi.

Reklama

Jeśli chcesz odpowiedzieć na ten list lub podzielić się swoją historią, napisz do mnie na adres hanna.szczesiak@burdamedia.pl lub na naszą redakcyjną skrzynkę redakcja@mamotoja.pl.

Reklama
Reklama
Reklama