Reklama

Mówią nam, że macierzyństwo to największe szczęście. Że każda chwila z dziećmi to dar, a każda nieprzespana noc – wzruszający etap, który minie, zanim się obejrzymy. Tylko że czasem nie ma we mnie wzruszenia. Czasem mam ochotę uciec. Czasem po prostu nie lubię być mamą. I to nie czyni mnie gorszą. To czyni mnie prawdziwą.

Reklama

Nie zawsze jestem cierpliwa. I nie zawsze chcę być bohaterką

Czasem krzyczę. Czasem chowam się w łazience, żeby mieć choć pięć minut ciszy. Czasem mam wrażenie, że nikt mnie nie słyszy – ani dzieci, ani partner, ani świat.

Kiedyś myślałam, że matki, które tak czują, są niewdzięczne. Dziś wiem, że są po prostu zmęczone. Zmęczone codziennością, wiecznym byciem „na służbie”, obowiązkiem bycia uśmiechniętą, opanowaną i gotową do działania o każdej porze dnia i nocy.

Nie jestem bohaterką. Jestem człowiekiem. Czasem potrzebuję się rozpłakać, czasem mieć dzień tylko dla siebie. Chcę przyznać, że macierzyństwo nie zawsze jest piękne – i że to w porządku. Czasem tęsknię za tym, co straciłam. Czasem patrzę na swoje dzieci i zastanawiam się, po co mi to było. Trwa to ułamek sekundy, po którym znów tonę w matczynej miłości.

mama z dzieckiem przy oknie
Bycie mamą to nie zawsze tęcza, brokat i jednorożce. fot. AdobeStock/Karniewska

Kocham. Nawet wtedy, gdy mam dość

Są dni, kiedy miłość do moich dzieci miesza się ze złością, zmęczeniem i frustracją. Ale nawet wtedy, gdy w myślach liczę minuty do wieczora, kocham je najbardziej na świecie. Bo miłość nie jest bajką. To codzienna decyzja – żeby wstać rano, przytulić, zrobić śniadanie, wysłuchać, pogłaskać po głowie, wesprzeć, ukoić.

Kiedyś bałam się przyznać, że czasem nie lubię być mamą. Bałam się, że ktoś nazwie mnie egoistką. Dziś wiem, że prawdziwe macierzyństwo to nie tylko zachwyt. To też łzy, bezsilność i chwile, kiedy po prostu nie daję rady.

Bycie mamą to nie rola. To życie – ze wszystkim, co w nim prawdziwe

Nie chcę udawać, że zawsze mam siłę. Bo każda z nas ma prawo mieć gorszy dzień. Nie chcę, żeby moje dzieci miały idealną mamę. Chcę, żeby miały prawdziwą – taką, która potrafi przeprosić, przyznać się do błędu, ale też usiąść obok i powiedzieć: „Wiesz co, dzisiaj było ciężko. Ale jutro spróbujemy jeszcze raz”.

Bo to właśnie w tych zwyczajnych, nieidealnych chwilach rodzi się najprawdziwsza miłość. Nie w idealnych zdjęciach, nie w słodkich słowach – tylko w tym, że mimo wszystkiego zawsze wracam. Zawsze jestem. I zawsze kocham.

Reklama

Zobacz także: Nie robię paznokci, a majtki kupuję w Pepco. Nie jestem jak inne nowoczesne mamy

Reklama
Reklama
Reklama