1 września zabieram dzieci na all inclusive w Turcji. Nauczyciele powinni mi dziękować
Dla większości rodziców 1 września oznacza nowe zeszyty, wyprawkę i odprowadzanie dzieci do szkoły. Basia postanowiła jednak inaczej rozpocząć rok szkolny. Zamiast dzwonka i galowych strojów – plaża, basen i all inclusive w Turcji. Jej zdaniem nauczyciele powinni być za to wdzięczni.

Kiedy inni rodzice szykują białe koszule, nowe piórniki i kwiaty dla nauczycieli, ja pakuję walizki. Tak, dokładnie 1 września wsiadamy z mężem i dwójką dzieci do samolotu i lecimy do Turcji. Wybrałam taki termin celowo – bo po wakacyjnym tłoku w hotelach robi się luźniej, ceny są dużo lepsze, a i pogoda idealna.
Czy mam poczucie winy, że moje dzieci nie pójdą w tym dniu do szkoły? Ani trochę.
Nauczyciele powinni się cieszyć
Szczerze mówiąc, uważam, że nauczyciele powinni być mi wdzięczni. Przez pierwsze dni roku szkolnego i tak nic się nie dzieje – dzieci żyją jeszcze wakacjami, opowiadają, co się działo, cieszą się czasem z kolegami i koleżankami, dostają plany lekcji. A ja przyślę im swoje dzieci tydzień później – wypoczęte, opalone i szczęśliwe. To chyba lepszy start niż zmęczone, ziewające marudy.
Poza tym jeden czy dwoje uczniów mniej na rozpoczęciu naprawdę nikomu nie zrobi różnicy.
Zmęczenie po wakacjach? Nie u nas
Od lat śmieszy mnie, jak znajomi rodzice narzekają, że po wakacjach dzieci są marudne i ciężko wracają do rytmu. Może i tak, skoro całe lato siedziały przed ekranem albo przeskakiwały z kolonii na półkolonie, bez chwili spokoju z rodzicami.
Moje dzieci spędzą ten czas inaczej – z nami, w pięknym miejscu, gdzie będziemy mogli się razem bawić i odpoczywać. Nauczą się więcej z obserwowania innej kultury, rozmów z ludźmi czy próbowania nowych smaków niż z nudnych pogadanek na szkolnym korytarzu.
Krytyka? Już się przyzwyczaiłam
Oczywiście, że spodziewam się krytyki. Już słyszałam od kilku mam z klasy, że „to skandal”, że „dzieci muszą uczyć się obowiązkowości od najmłodszych lat”. Ale czy naprawdę tydzień różnicy ma sprawić, że moje dzieci wyrosną na nieodpowiedzialnych ludzi?
Nie kupuję tej narracji. Dla mnie liczy się wspólny czas i inwestycja w rodzinne wspomnienia. A szkoła? Poczeka. Zawsze czeka.
Moje zasady, mój wybór
Nie mam zamiaru przepraszać ani się tłumaczyć. 1 września spędzimy na plaży, a nie w szkolnej ławce. I uważam, że to najlepszy możliwy wybór. Bo zamiast wracać zmęczeni po całym wakacyjnym chaosie, wrócimy do szkoły wypoczęci i gotowi na nowe wyzwania.
Niech inni stoją w kolejkach do kwiaciarni i prasują koszule. Ja wybieram wolność – i wakacje w raju.
Zobacz także: Syn wykrzyczał, że rujnuję mu wakacje. Nie chcę, by we wrześniu obudził się z ręką w nocniku