1900 zł co miesiąc z ZUS-u: matki już dostają, teraz pieniądze także dla ojców?
Nie wszystkie decyzje w życiu podejmujemy z myślą o przyszłości finansowej. Czasem to rodzina, a nie kariera, staje się najważniejsza. Teraz okazuje się, że państwo chce docenić także tych, którzy do tej pory byli w cieniu – samodzielnych ojców.

Matczyna emerytura – wsparcie dla kobiet, które poświęciły się rodzinie
Od kilku lat funkcjonuje w Polsce świadczenie „Mama 4 plus”, potocznie nazywane matczyną emeryturą. To forma pomocy dla kobiet, które wychowały co najmniej czworo dzieci i z tego powodu nie miały szans wypracować pełnej emerytury. Mowa o kwocie równej minimalnej emeryturze – dziś to około 1900 zł brutto miesięcznie.
Przepisy są dość jasne: z tej pomocy korzystają głównie matki po osiągnięciu wieku emerytalnego, czyli po ukończeniu 60 lat. W praktyce to często kobiety, które poświęciły swoje najlepsze lata na dom, kuchnię, szkołę i opiekę nad dziećmi, rezygnując z pracy zawodowej lub pracując zbyt krótko. Dzięki temu świadczeniu nie muszą martwić się, że zostaną całkowicie bez środków do życia, kiedy przychodzi moment zakończenia aktywności zawodowej.
Warto dodać, że takie wsparcie nie jest przyznawane z automatu – trzeba o nie zawnioskować w ZUS. Dla wielu rodzin te pieniądze są ogromną ulgą, bo przy obecnych cenach życie na samej emeryturze bywa trudne.
Mama 4+: co z ojcami? Ministerstwo rozważa zmianę przepisów
Do tej pory przepisy były nieco niesprawiedliwe. Ojcowie mogli ubiegać się o matczyną emeryturę tylko w sytuacjach wyjątkowych – gdy matka dzieci zmarła, porzuciła rodzinę albo przez długi czas nie uczestniczyła w ich wychowaniu. To oznaczało, że mężczyźni, którzy faktycznie samodzielnie wychowywali czworo lub więcej dzieci, byli w gorszej sytuacji niż kobiety.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej potwierdziło, że prowadzi analizy dotyczące rozszerzenia programu także na ojców − donosi Portal Samorządowy za PAP. To na razie bardzo wczesny etap prac – mowa o analizach prawnych, ekonomicznych i społecznych. Mimo to sam fakt, że taki temat pojawił się na agendzie, daje nadzieję wielu rodzinom.
Nie chodzi tu jedynie o wyrównanie szans, ale też o zwykłą sprawiedliwość. Bo jeśli ktoś przez lata oddawał całe swoje życie dzieciom, to niezależnie od płci zasługuje na takie samo wsparcie.
Dlaczego zmiana byłaby ważna dla rodzin?
Znam historie różnych rodzin. Bywa, że ojcowie zostają sami z dziećmi – i to nie jest sytuacja filmowa, tylko codzienność w wielu polskich domach. Oni również rezygnują z pracy, biorą na siebie ciężar wychowania i mierzą się z konsekwencjami finansowymi takich wyborów.
Gdyby przepisy zostały zmienione, mężczyźni w wieku emerytalnym mieliby wreszcie możliwość skorzystania z równego wsparcia. Nie chodzi o to, by „zabrać kobietom”, ale o to, by uznać rolę ojców, którzy wypełniali te same obowiązki, często w jeszcze trudniejszych okolicznościach.
Dla mnie to byłby krok w stronę prawdziwej równości. W końcu państwo powinno wspierać wszystkich, którzy poświęcili swoje życie wychowywaniu dzieci – bez względu na to, czy robiła to mama, czy tata.
Na konkretne decyzje będziemy musieli jeszcze poczekać. Resort podkreśla, że trwają dopiero wstępne prace, a ewentualne zmiany będą wymagały czasu. Jednak sam sygnał, że ojcowie mogą być włączeni do programu, to już przełom.
Z mojego doświadczenia wynika, że takie informacje budzą ogromne zainteresowanie. Nic dziwnego – dla wielu rodzin to może być kwestia przetrwania na starość. Sama uważam, że matczyna emerytura powinna być świadczeniem rodzicielskim, a nie wyłącznie „matczynym”.
Zobacz też: Marzę, by odbierać dziecko z przedszkola o 22. Krzywda by mu się nie stała, a ja mogłabym odsapnąć