Reklama

Od kilku lat obserwuję, jak programy społeczne zmieniają sytuację rodzin w Polsce. Pamiętam, jak wielkie emocje wzbudził program „Mama 4+”. Wtedy po raz pierwszy państwo otwarcie powiedziało: doceniamy trud wychowania rodziców wielodzietnych. Problem w tym, że z tego wsparcia mogły korzystać właściwie tylko matki, a ojcowie zostali pominięci. Teraz ma się to zmienić.

Nowe świadczenie dla rodziców: pieniądze wreszcie dla obojga

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przygotowuje nowe przepisy, które zrównają prawa rodziców. Program ma nosić nazwę „Rodzice 4+” i będzie obejmował zarówno mamy, jak i ojców, którzy wychowali co najmniej czworo dzieci. Każde z nich – niezależnie od płci – otrzyma 1 878,91 zł miesięcznie. Wspólnie to aż 3 757,82 zł, czyli konkretne wsparcie dla małżeństw, które całe życie poświęciły rodzinie.

To coś więcej niż tylko zmiana techniczna. To symboliczny gest – uznanie, że wychowanie dzieci to praca dwojga ludzi, nie tylko matki. Wreszcie nikt nie będzie musiał tłumaczyć, że ojciec również może być tym, który gotował, zawoził, sprzątał i pomagał w lekcjach.

Rodzice 4 plus: kto może liczyć na 1878,91 zł miesięcznie?

Zgodnie z zapowiedziami, świadczenie w ramach programu „Rodzice 4+” będzie przysługiwać osobom, które:

  • osiągnęły wiek emerytalny (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn),
  • wychowały co najmniej czworo dzieci, niezależnie od tego, czy są to dzieci biologiczne, adoptowane czy pochodzące z rodziny zastępczej,
  • nie mają wystarczającej emerytury lub nie pobierają żadnych świadczeń z ZUS.

Zasady mają być zbliżone do tych, które obowiązywały w programie „Mama 4+”. W praktyce oznacza to, że osoby, które wychowały liczne potomstwo i nie wypracowały emerytury lub mają bardzo niskie świadczenia, będą mogły otrzymać wsparcie w wysokości minimalnej emerytury – czyli obecnie 1 878,91 zł brutto miesięcznie.

To nie tylko pieniądze, ale też ogromna ulga dla wielu rodzin, w których poświęcenie rodziców nie zawsze szło w parze z zawodową aktywnością. Często to właśnie wychowywanie dzieci wymagało rezygnacji z pracy, kariery i niezależności finansowej. Teraz państwo ma to wreszcie docenić.

emerytura dla rodziców 4 plus
Matczyna emerytura ma wkrótce przysługiwać również ojcom, fot. AdobeStock/Smetana

Dlaczego emerytura dla „rodziców 4 plus” to przełom dla tysięcy rodzin?

Znam kilka kobiet, które całe życie spędziły na wychowywaniu dzieci i wnuków, a dziś żyją z kilkuset złotych miesięcznie. Ale znam też ojców, którzy przez lata sami dźwigali na barkach obowiązki domowe, gotowali obiady, chodzili na wywiadówki i opiekowali się najmłodszymi. W dotychczasowym systemie oni często nie mogli liczyć na nic.

Rzecznik Praw Obywatelskich od lat podnosił, że takie przepisy są dyskryminujące. Rząd w końcu przyznał, że rzeczywistość się zmieniła – dziś coraz więcej ojców angażuje się w wychowanie dzieci w takim samym stopniu jak matki. Nowe rozwiązanie ma wprowadzić prawdziwą równość rodzicielską.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowy program zacznie obowiązywać po zakończeniu prac legislacyjnych, czyli prawdopodobnie w przyszłym roku. ZUS będzie wypłacał świadczenia osobno każdemu z rodziców, a wnioski będzie można składać w podobny sposób jak w przypadku innych programów rodzinnych.

Co oznacza 3757 zł miesięcznie w praktyce?

Dla wielu rodzin to może być realna zmiana jakości życia. Łączna kwota 3 757,82 zł miesięcznie to wsparcie, które może pokryć rachunki, leki, żywność, a nawet pozwolić na małe przyjemności – coś, co dotąd było nieosiągalne.

Ten program ma też znaczenie symboliczne. Po raz pierwszy ZUS wypłaci pieniądze nie tylko matkom, ale również ojcom, uznając, że rodzicielstwo to wspólna praca. A dla wielu seniorów, którzy poświęcili życie rodzinie, to wreszcie dowód, że ich wysiłek został zauważony.

Jako matka wiem, jak wiele kosztuje wychowanie dzieci – czasu, cierpliwości, zdrowia. I wiem też, że nie da się tego przeliczyć na złotówki. Ale każde takie wsparcie to krok w stronę większego szacunku dla rodziców, którzy oddali serce i siły swoim rodzinom.

Źródło: Strefa Biznesu, Infor

Zobacz też: Panie w świetlicy nie sprawdzają, kto odbiera dziecko. „Przez ich lenistwo codziennie drżę o córkę”

Reklama
Reklama
Reklama