400 zł na dziecko, 800 zł na dwoje. Idzie nowe świadczenie, a rodzice już zacierają ręce
Rodzice już mogą się cieszyć – w grę wchodzi nawet 400 zł miesięcznie na jedno dziecko. Nowy projekt ustawy może przynieść realne oszczędności w domowych budżetach i wyrównać szanse uczniów w szkołach.

Obiady szkolne dla wielu rodzin są sporym wydatkiem. Przy obecnych cenach rodzice płacą nawet około 400 zł miesięcznie za jedno dziecko. Jeśli w domu jest dwójka uczniów, to już 800 zł, a przy trójce kwota rośnie do nawet 1200 zł. I to tylko za ciepły posiłek w szkole – nie wliczając drugiego śniadania, podręczników czy zajęć dodatkowych, czyli standardowych szkolnych opłat.
400 zł miesięcznie więcej do domowego budżetu − co zakłada nowy projekt?
Nowy projekt ustawy, który 26 września 2025 roku trafił do laski marszałkowskiej, może wspomóc rodzinne portfele. Zakłada on powszechny, bezpłatny dostęp do gorących posiłków w szkołach podstawowych. Mówiąc wprost: wszystkie dzieci – bez względu na sytuację finansową rodziny – miałyby codziennie zapewniony ciepły obiad w szkole. Pomysłodawcy chcą wyrównać szanse między uczniami i zapewnić równe warunki nauki. To rozwiązanie, które może znacząco odciążyć domowe budżety, a przy okazji poprawić zdrowie i koncentrację najmłodszych.
Szkoła nie tylko od nauki − dlaczego posiłki są tak ważne?
Znam rodziców, którzy codziennie rano pakują do plecaków termosy, kanapki i owoce, bo nie stać ich, by wykupić obiady w szkolnej stołówce. W wielu przypadkach to nie kwestia niechęci, tylko twardej ekonomii. Ceny w stołówkach wzrosły tak samo jak ceny prądu, gazu i produktów spożywczych. Dla rodzin wielodzietnych to wydatek, który często trzeba wybierać kosztem czegoś innego – zajęć sportowych, butów zimowych albo rachunku za internet.
Nie chodzi tylko o to, żeby dzieci nie były głodne. Wiele badań pokazuje, że regularne, ciepłe posiłki poprawiają koncentrację, nastrój i wyniki w nauce. Dziecko, które nie je przez pół dnia, szybciej się męczy, jest rozdrażnione i mniej aktywne. Gdyby w każdej szkole istniał system darmowych obiadów, wiele problemów – nie tylko finansowych, ale i wychowawczych – zniknęłoby samych.
Zresztą, wielu nauczycieli i pedagogów od dawna o to apelowało. Już dziś niektóre samorządy wspierają programy „Posiłek w szkole i w domu”, ale to wciąż rozwiązania lokalne, zależne od budżetów gmin. Nowa ustawa ma wprowadzić to rozwiązanie na poziomie ogólnopolskim – z pieniędzy państwa.

Kiedy możemy spodziewać się zmian i darmowych obiadów?
Projekt ustawy trafił już do Biura Analiz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu. Został też przekazany do opinii Prokuratora Generalnego, Naczelnej Rady Adwokackiej, Krajowej Rady Radców Prawnych, Rady Dialogu Społecznego oraz Konfederacji Lewiatan. To standardowa ścieżka legislacyjna, ale sam fakt, że pod projektem podpisali się posłowie z różnych klubów – PiS, Lewicy, Razem, Republikanów i niezrzeszeni – może oznaczać, że w tej sprawie uda się osiągnąć ponadpartyjne porozumienie.
Jeśli projekt przejdzie wszystkie etapy, pierwsze darmowe posiłki mogłyby pojawić się w szkołach już w przyszłym roku szkolnym. Oczywiście wiele zależy od szczegółów: czy program obejmie wszystkie szkoły, jak zostanie zorganizowana logistyka i finansowanie. Ale najważniejsze, że zmiana byłaby realnym wsparciem dla rodzin, a także inwestycją w przyszłość dzieci.
Darmowe obiady w szkole − punkt widzenia rodzica
Z perspektywy rodzica ten pomysł to coś więcej niż kolejna ustawa. To ulga, której naprawdę potrzebujemy. Już teraz w podstawówce moich dzieci obiady zaczynają być luksusem – nie dlatego, że nie ma stołówki, tylko dlatego, że kosztują coraz więcej (obecnie to już 17,50 zł dziennie). A przecież każdy z nas chce, żeby jego dziecko miało energię, uśmiech i siłę do nauki.
Myślę, że to właśnie takie projekty sprawiają, że rodzice zaczynają czuć, że ktoś rozumie ich codzienność. Nie potrzebujemy kolejnych obietnic – potrzebujemy realnych rozwiązań, które poprawiają życie zwykłych rodzin. A darmowy, ciepły obiad w szkole to dokładnie coś takiego: proste, równościowe i potrzebne.
Źródło: forsal.pl
Zobacz też: Pytanie o pokoje na wycieczce wstrząsnęło nauczycielem. „To dziecko ma dopiero 10 lat”