Chciałam poczuć się jak turecka królowa, a zostałam pokojową. Za co płacę grube tysiące?
Wiola na wakacje jechała z jednym marzeniem: odpocząć i nic nie robić, bo to obsługa miała zająć się wszystkim. Tymczasem niewidoczna praca matek wcale nie kończy się w domu. Tak zagraniczne wakacje zamieniają się w chaos i nawet serwis sprzątający tu nie pomoże.

Wiola marzyła o chwili wytchnienia, kiedy ktoś inny zająłby się dziećmi i ich bałaganem. Niestety, hotelowe realia szybko zweryfikowały jej oczekiwania. Za zgodą autorki publikujemy kolejną wakacyjną historię.
Znów pojechaliśmy za granicę, bo chciałam być jak turecka królowa…
Jechałam na wakacje z nadzieją, że choć przez tydzień poczuję się jak królowa. Miało być all inclusive, obsługa na skinienie ręki, pięć gwiazdek na ścianie i cisza. A wyszło… jak zwykle – jak to mówi babcia. Nie wiem, czego ja się spodziewałam na wyjeździe z dziećmi.
Myślałam, że przecież wszyscy skończyli już 4 lata. Dokładnie moja ekipa ma 5, 7 i 9 lat, ale to nic nie zmieniło. U moich koleżanek bywa lepiej pod koniec przedszkola, u nas znów było tak samo. Czyli sajgon, hałas i sprzątanie. Tylko że tym razem – za kilkanaście tysięcy złotych.
Dla matek nie ma nawet grama luksusu
Rozumiem, że mam dzieci. Rozumiem, że nikt za mnie nie wychowa mojej trójki. Ale skoro płacę majątek za hotel, oczekuję minimum wsparcia. Tymczasem sprzątanie pokoju „tylko raz dziennie” to według obsługi luksus.
A kiedy proszę o dodatkowy ręcznik albo odkurzenie dywanu po zabawie na plaży – spotykam się ze sztucznym uśmiechem i tekstem „tomorrow, madam”. Tyle że jutro znów jest rano pobojowisko: rozsypane chrupki, pasta do zębów wszędzie i pościel mokra od skitranych kostiumów.
Zobacz też: Przed rodzinnym all inclusive zapamiętajcie zasadę przepoconej koszulki. Dotyczy głównie dzieci
Rodzinne hotele? Nie wiem, kto je wymyślił
Mam wrażenie, że hotele rodzinne wymyślił ktoś, kto nigdy nie był na wakacjach z dziećmi. Bo prawdziwy luksus to nie marmurowa łazienka, lecz czyste prześcieradło o 18:00, kiedy młodsze dziecko szykuje się do snu, a starsze właśnie wyciera w nie buzię po batoniku. I pytam: skoro gram tu rolę pokojówki, to za co właściwie płacę obsłudze? Chyba tylko za ładne widoki z balkonu.
Z pozdrowieniami,
Turecka pokojówka, Wiola
Czekamy na Wasze najciekawsze spostrzeżenia z wakacji. Piszcie na adres: redakcja@mamotoja.pl.