Reklama

Ten list przyszedł późnym wieczorem i długo nie dawał mi spokoju. Napisała go Paulina, mama 9-letniej Hani. Z pozoru chodzi o niewinną zabawkę, trend na chwilę, ale Paulina nie może pozbyć się wątpliwości.

Reklama

Labubu niepokoi rodziców

„Nie wiem, czy mnie pani nie wyśmieje, ale naprawdę nie wiem, co myśleć o Labubu” – tak swoją wiadomość zaczęła mama 9-letniej Hani. „Córka męczyła mnie od tygodni. Że jej kuzynka już ma. Że to nie fair. W końcu się zgodziłam – babcia miała kupić. Ale potem zaczęłam czytać i coś mnie tknęło. Serio tknęło”. W pierwszym momencie uznała, że to po prostu kolejny dziwny trend z TikToka.

Mała, puchata postać – wygląda jak mieszanka pluszaka z goblinem. Ale przecież to nie lalka voodoo, prawda? Tyle że, jak sama przyznaje, kiedy zaczęła czytać komentarze innych rodziców, coś w niej drgnęło.

„Ten stworek wygląda, jakby miał zaraz wyskoczyć z szafy”, „Diabelski uśmiech, szatańskie zęby”, „Moje dziecko bało się spać z Huggy Wuggy, a Labubu wygląda jak jego zły kuzyn” – to tylko niektóre opinie, które znalazła. I choć część rodziców żartowała, inni całkiem serio pytali, czy Kościół nie powinien zareagować.

Moda na Labubu trwa. Ale co na to Kościół?

Zresztą, na reakcję nie trzeba było długo czekać. Niektóre organizacje już ostrzegają przed Labubu. Brzmi jak przesada? Może. Ale mama Hani też ma mieszane uczucia, kiedy patrzy na tę maskotkę. „Sama zaczęłam się zastanawiać, co powiedziałby nasz ksiądz. Potem sprawdziłam i się zdziwiłam – bo naprawdę są duchowni, którzy otwarcie ostrzegają przed Labubu. Nie wiem, czy to nie przesada. Ale przyznam, że nie umiem już patrzeć na tę zabawkę tak samo”.

Dla jej córki to po prostu uroczy potworek. Jak Stitch, Totoro czy inny kreskówkowy stwór. Ma być do przytulania i pokazywania koleżankom. „Nie zabraniam bajek, nie mam obsesji na punkcie TikToka, chociaż czasem mnie irytuje. Ale Labubu... coś mi w nim nie gra. I nie wiem, czy to intuicja, czy tylko lęk napędzany komentarzami” – pisze dalej.

Labubu przyprawia Polaków o ból głowy

Zaczęło się od pluszaka, a skończyło na pytaniu, co na to autorytet – i to nie byle jaki, bo kościelny. Bo gdy głos zabiera ktoś, kto dla wielu rodzin wciąż ma ostatnie słowo, nawet zabawka przestaje być po prostu zabawką. Dla mnie? To tylko kawałek materiału i plastiku za dużo pieniędzy. Ale dla kogoś innego – to naprawdę „szatański symbol”, który nie powinien znaleźć się w dziecięcym pokoju.

Mama Hani jeszcze nie podjęła decyzji. Może pozwoli babci kupić wymarzoną zabawkę, a może się wycofa. Ale po tej historii wiemy jedno: wychowujemy dzieci w czasach, w których prędzej czy później każdy z nas zada sobie niby prozaiczne pytanie – czy to naprawdę tylko zabawka?

Reklama

Zobacz też: Netflix wypuścił hit lata, a dzieci nie mogą się oderwać. Serial zepchnął z podium Kicię Kocię

Reklama
Reklama
Reklama