Darmowy obiad dla każdego dziecka. „Koniec z głodowaniem w szkole”
Temat obiadu w szkolnej stołówce wydaje się czymś zwyczajnym, ale dziś wraca na sejmową agendę z zupełnie nową siłą. To, co jeszcze kilka lat temu było naturalnym elementem szkolnego dnia, teraz stało się luksusem, na który nie każda rodzina może sobie pozwolić.

Dlaczego obiad w szkole to nie przywilej, a konieczność?
„Dzieci powinny przynajmniej raz dziennie jeść ciepły posiłek w szkole” − powiedziała w Sejmie posłanka Marcelina Zawisza z Koła Razem. Dotknęła tym samym sprawy fundamentalnej, bo przecież każdy z nas wie, jak wielką różnicę robi talerz zupy czy drugie danie między lekcjami. Dla jednych to kwestia wygody, dla innych – przetrwania.
Kilka lat temu stołówki w większości szkół przestały działać tak, jak je pamiętam ze swojego dzieciństwa. Zamiast pań kucharek, które znały każde dziecko po imieniu, pojawiły się zewnętrzne firmy cateringowe. Koszty poszybowały w górę – dziś za jeden obiad rodzic płaci nie 8–10 zł, jak kiedyś, ale 15, 16, a czasem ponad 20 zł. To oznacza wydatek nawet 400 zł miesięcznie na jedno dziecko. Trudno się dziwić, że coraz więcej rodzin zwyczajnie nie stać na taką „przyjemność”.
Projekt ustawy: co ma się zmienić?
Właśnie dlatego posłowie przedstawili projekt ustawy, który ma zagwarantować darmowy obiad w każdej szkole. „Nasz projekt gwarantuje, że taki posiłek będzie dostępny dla każdego dziecka niezależnie od jego sytuacji finansowej” – podkreślała w Sejmie Zawisza. I dodawała: „Będzie dostępny w każdej szkole, tak żeby żadne dziecko nie musiało się martwić, czy ma pieniądze na obiad, czy wzięło ze sobą pożywienie, czy posiłek jest zdrowy i zbilansowany”.
Ten projekt to nie tylko polityczna propozycja – to realna odpowiedź na problem, z którym mierzą się tysiące polskich rodzin. Sama dobrze pamiętam, jak w podstawówce każdy z nas miał swoją metalową tackę i obowiązkowy zestaw: zupa, drugie danie, kompot. To było oczywiste. Dziś dzieci w wielu szkołach jedzą na szybko drożdżówkę albo chipsy, bo to najtańsze rozwiązanie. Czy naprawdę tak powinno wyglądać żywienie młodego pokolenia?
Czy darmowe obiady w szkołach to inwestycja w przyszłość?
Tu nie chodzi tylko o pełny żołądek. Chodzi o zdrowie, koncentrację, a nawet poczucie równości wśród dzieci. Gdy jedni jedzą pełnowartościowy obiad, a inni udają, że nie są głodni, bo nie stać ich na posiłek, widać wyraźną linię podziału. I to nie jest podział, który chcielibyśmy wzmacniać w szkole.
Niektórzy posłowie przypominają, że stołówki kiedyś pełniły ważną rolę społeczną – były miejscem, gdzie dzieci jadły razem, uczyły się dobrych nawyków żywieniowych i miały gwarancję, że chociaż jeden posiłek dziennie będzie naprawdę wartościowy. O tym też mówiła Zawisza, podkreślając, że darmowy obiad to nie przywilej, a prawo każdego ucznia.
Z perspektywy rodzica trudno się z tym nie zgodzić. Wyobrażam sobie, że dzięki takiemu rozwiązaniu nie tylko zmniejszy się obciążenie domowego budżetu, ale też dzieci zaczną na nowo doceniać wspólne posiłki. Może wreszcie stołówka przestanie być luksusem, a stanie się tym, czym powinna – miejscem, gdzie nikt nie chodzi głodny.
Darmowe obiady w szkołach to temat, który wywołuje emocje – bo dotyczy każdego z nas. Nawet jeśli nasze dzieci już dawno skończyły szkołę, to wiemy, że zdrowe jedzenie ma ogromny wpływ na rozwój i samopoczucie. Dziś decyzja o tym, czy dziecko zje ciepły posiłek w szkole, nie powinna zależeć od grubości portfela jego rodziców.
Źródło: oko.press
Zobacz też: Nauczycielka: bezczelna wiadomość od matki 5-latka. Nazwała inne dzieci słowem na „d”