Fatalna zmiana w kalendarzu roku szkolnego. Rodzice drżą o portfele: „Zbankrutujemy”
Rodzice w całej Polsce nie kryją obaw po ogłoszonej zmianie. W listach do redakcji piszą o chaosie, rosnących cenach i lęku, że zwykły zimowy wyjazd stanie się luksusem.

„Już teraz nie mogę znaleźć noclegu”
Do naszej redakcji napisała mama dwójki dzieci, która nie kryje obaw o nadchodzące ferie. „Przy czterech terminach i tak bywało ciężko, ale teraz, przy trzech, znalezienie sensownego noclegu graniczy z cudem. Już teraz, we wrześniu, na luty wszystko jest praktycznie zajęte albo kosztuje fortunę” – relacjonuje w liście.
Kobieta podkreśla, że rodzina co roku starała się zorganizować choćby krótki, kilkudniowy wyjazd w góry. W tym roku sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej. „Jesteśmy czteroosobową rodziną, a ceny noclegów w popularnych miejscowościach poszybowały tak wysoko, że nawet za skromny pensjonat trzeba zapłacić więcej niż jeszcze rok temu za hotel. Zastanawiam się, czy nie będziemy musieli całkowicie zrezygnować” – pisze.
Droższe wyjazdy i brak zimowisk
Eksperci przewidują, że skumulowany ruch turystyczny faktycznie spowoduje drastyczny wzrost cen. Biura podróży i właściciele hoteli nie ukrywają, że zapotrzebowanie w krótszym okresie automatycznie winduje koszty. Rodzice, tacy jak nasza czytelniczka, obawiają się więc, że zimowe ferie staną się luksusem dostępnym dla nielicznych.
„Zawsze wysyłałam dzieci chociaż na tydzień na zimowisko, żeby mogły spędzić czas aktywnie i z rówieśnikami. Teraz rezygnujemy – cena za jedno dziecko to ponad trzy tysiące złotych. Przy dwójce dzieci to suma, której nie udźwigniemy. Wolę, żebyśmy razem zostali w domu, ale i tak czuję, że moje dzieci coś tracą” – przyznaje matka w swoim liście.
Ferie pod znakiem finansowych wyrzeczeń
Zmiana kalendarza, choć z pozoru niewielka, wywołała lawinę skutków. Większe zatłoczenie w popularnych kurortach, droższe noclegi i mniejsza dostępność ofert – to rzeczywistość, z którą rodziny będą musiały zmierzyć się w najbliższych miesiącach. Dla wielu oznacza to konieczność zrezygnowania z tradycyjnych wyjazdów albo szukanie alternatywnych form wypoczynku w mieście.
„Nie chcę, żeby moje dzieci czuły się gorsze, że nie jadą na narty czy do pensjonatu w górach, ale przy obecnych cenach zwyczajnie nas na to nie stać. Boję się, że jeśli tak dalej pójdzie, ferie zimowe będą świętem tylko dla najbogatszych” – podsumowuje nasza czytelniczka.
Rodzice w całej Polsce mają podobne obawy. Skoro trzy terminy ferii już teraz powodują trudności z dostępnością noclegów i ogromny wzrost cen, można przypuszczać, że przyszłe zimy staną się jeszcze większym wyzwaniem – i to nie tylko logistycznym, ale przede wszystkim finansowym.
Zobacz też: Za 300 plus kupiłam dwie wyprawki i jeszcze mi zostało. Nauczcie się oszczędzać, zamiast narzekać