Karina nie jest zwykłą nianią. Przychodzi tylko na jeden wieczór – i musi działać od razu
To właśnie ona ratuje rodziców, którzy marzą o chwili oddechu, a jednocześnie muszą mieć pewność, że ich maluchy są w dobrych rękach. Karina to niania „na już” – przychodzi tylko na jeden wieczór, ale musi działać od pierwszej sekundy.

Karina ma 33 lata i na co dzień pracuje w przedszkolu. Z wykształcenia jest pedagogiem, ale jak sama przyznaje, to nie tylko zawód – to styl życia. Po ośmiu godzinach z maluchami wraca do domu, chwilę odpoczywa i szykuje się do drugiej pracy. Bo Karina to niania wieczorowa – ratuje rodziców wtedy, gdy potrzebują wyjść z domu bez dziecka.
„Zaczęło się przypadkiem. Koleżanka miała iść na zebranie w szkole, a nie miała z kim zostawić młodszego syna. Zgodziłam się pomóc. Potem poleciła mnie dalej – i nagle miałam więcej telefonów niż wolnych wieczorów” – opowiada naszej redakcji.
Niania na wieczory. Ile płacą rodzice?
Pewnie zastanawiacie się, ile kosztuje taka „pomoc last minute”. Jak przyznaje Karina, stawki bywają różne – zależą od wieku dziecka, lokalizacji, pory dnia i tego, czy chodzi o szybki wypad do kina, czy całonocne czuwanie przy niemowlaku.
Zazwyczaj za godzinę wieczornej opieki płaci się od 30 do 60 złotych. Ale w sezonie weselnym albo przy nietypowych zleceniach (np. nocna opieka, więcej niż jedno dziecko, wyjazd poza miasto), stawki potrafią sięgnąć nawet 150 zł za godzinę. Do tego dochodzą koszty dojazdu lub ewentualnych dodatkowych zadań.
„Nie jestem najtańsza, ale daję spokój. Rodzice wiedzą, że mogą mi zaufać, a dzieci nie płaczą przy rozstaniu. To dla wielu bezcenne” – dodaje Karina.
Sezon wakacyjny, czyli niania na imprezy
„Najgorętszy czas to lato, bo wtedy rodziny najczęściej potrzebują pomocy przy organizacji imprez” – tłumaczy. Zdarza się, że wynajmują ją młode pary, które chcą mieć pewność, że dzieci na weselu będą bezpieczne i zajęte. Innym razem jedzie z rodziną na całonocną imprezę – wtedy staje się cichym aniołem stróżem, który dba, by nikt nie stracił zabawy, a maluchy nie marudziły.
„Na weselach bywa głośno i nerwowo, dlatego moja rola to zapewnić dzieciom spokój i dobrą zabawę, a rodzicom luz i pewność, że wszystko jest pod kontrolą” – dodaje. To nie zawsze łatwe zadanie.
„Jedno dziecko zasypia w aucie, drugie boi się ciemności, a trzecie tęskni za mamą już po dziesięciu minutach. Muszę być gotowa na wszystko” – mówi Karina. Doskonale wie, że nie chodzi tylko o zajęcie dzieci – najważniejsze jest, by rodzice mogli naprawdę odpocząć. „Wiem, jak to jest być mamą, bo obserwuję koleżanki. Dlatego staram się, by moja praca była dla nich wsparciem, a nie kolejnym powodem do stresu”.
Pomoc dla zmęczonych: Karina czuwa, gdy inni śpią
W weekendy często przyjmuje zlecenia od rodziców niemowląt, którzy potrzebują się wyspać lub po prostu nabrać sił. „Rodzice śpią, a ja czuwam. To nie tylko pilnowanie – to bycie tam, gdzie najbardziej mnie potrzebują” – podkreśla. Choć praca wieczorowej niani może wydawać się luźną fuchą, w rzeczywistości wymaga ogromnych doświadczenia i odporności psychicznej. Karina nie ma czasu na adaptację czy powolne budowanie relacji.
„Mam piętnaście minut, żeby dziecko mnie polubiło. Często jestem obca, przychodzę wieczorem, kiedy dziecko jest zmęczone lub rozdrażnione. Jeśli nie złapiemy kontaktu, mogę się pożegnać z przespaną nocą” – przyznaje.
„Potrafię mówić dziecięcym językiem. Wiem, kiedy się wycofać, a kiedy przytulić. I co najważniejsze – nigdy nie udaję. Dzieci od razu wyczuwają fałsz”. Dla klientów Karina to więcej niż niania – to wyjście awaryjne, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli albo gdy po prostu chce się na chwilę wrócić do życia bez dzieci.
„Nie oceniam. Rodzice potrzebują odpoczynku. To żaden wstyd, że czasem nie dają rady. Ja po prostu jestem wtedy, gdy trzeba” – kończy Karina.
A Wy? Co sądzicie o niani na wieczór – przesada czy wspaniały wynalazek? Chętnie poznam Wasze opinie! Napiszcie do mnie na: maria.kaczynska-zandarowska@burdamedia.pl
Zobacz też: Te 3 zdania działają na dziecko jak kotwica. Mówię je, gdy wszyscy na nas patrzą