Reklama

20 września prezydent Karol Nawrocki poinformował w mediach społecznościowych, że wraz z żoną zdecydowali się wypisać swojego syna z zajęć edukacji zdrowotnej. W swoim wpisie na platformie X napisał:

Reklama

„Podjęliśmy decyzję o wypisaniu naszego syna z zajęć edukacji zdrowotnej. Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać do polskich szkół ideologię i politykę, a na to nie może być zgody”.

W innym fragmencie dodał:

„Szkoła to przede wszystkim miejsce nauki, ale także przestrzeń budowania szacunku do kultury, tradycji i wartości chrześcijańskich, z których wyrasta nasza cywilizacja”.

Jego słowa szybko podchwyciły media i wywołały dyskusję o tym, jaka naprawdę jest rola edukacji zdrowotnej. Żeby oddzielić fakty od politycznych emocji, poprosiliśmy o komentarz panią Martę, nauczycielkę liceum z Warszawy.

– Od lat uczę młodzież i widzę, z jakimi problemami się mierzą. To nie są kwestie ideologii, tylko codziennego życia: depresja, presja rówieśnicza, alkohol, pornografia, zaburzenia odżywiania. Jeśli szkoła nie będzie o tym rozmawiać, młodzież zostanie z tym sama. To, że prezydent wypisuje syna, to koszmarny pomysł, to średniowiecze – mówi nauczycielka. I wymienia 5 dowodów na to, że wypisanie dziecka z nowego przedmiotu to zły pomysł.

1. Brak wiedzy uderza w dzieci, nie w polityków

Zdaniem pani Marty, największym problemem decyzji prezydenta jest to, że to nie politycy poniosą jej konsekwencje, lecz dzieci. – Młodzi ludzie i tak będą szukać odpowiedzi. Pytanie tylko, czy znajdą je u wykwalifikowanego nauczyciela, czy w internecie, pełnym fake newsów i stron dla dorosłych. Wypisywanie z zajęć to jak zamykanie oczu na problemy, które i tak istnieją – podkreśla.

2. Zajęcia uczą nie tylko o zbliżeniach

W opinii wielu rodziców edukacja zdrowotna kojarzy się głównie z rozmowami o seksualności. Tymczasem program obejmuje dużo szersze spektrum tematów. – Na lekcjach rozmawia się o stresie, uzależnieniach, higienie snu, relacjach, a także o tym, jak radzić sobie z emocjami. Seksualność to tylko mała część programu. Wypisując dziecko, rodzice odcinają je od całej reszty niezwykle ważnej wiedzy – wyjaśnia nauczycielka.

3. Wychowanie w atmosferze tabu

Pani Marta zwraca uwagę na jeszcze jeden problem: tabu. – Młodzież bardzo szybko wyczuwa, że są tematy, o których rodzice nie chcą rozmawiać. Wtedy uczniowie czują wstyd, a nawet poczucie winy, gdy mają pytania. To prosty sposób na wychowanie ludzi, którzy boją się mówić o swoich problemach i nie potrafią prosić o pomoc – mówi.

4. Autorytet szkoły na szali

Decyzja prezydenta to także sygnał dla innych rodziców, że szkołę można traktować wybiórczo. Tak, edukacja zdrowotna jest dobrowolna, ale jest bardzo potrzebna. – Jeśli rodzice zaczną rezygnować z przedmiotów, które im nie odpowiadają, to za chwilę ktoś stwierdzi, że nie chce biologii, bo tam też mówi się o ewolucji. To niebezpieczny precedens – ostrzega nauczycielka.

5. Konsekwencje dla całego społeczeństwa

Brak edukacji zdrowotnej to nie tylko problem pojedynczej rodziny. – To kwestia zdrowia publicznego. Mniej wiedzy o profilaktyce oznacza więcej chorób, więcej depresji, więcej uzależnień. Państwo, które nie uczy młodzieży, jak dbać o siebie, prędzej czy później zapłaci za to wysoką cenę – podsumowuje pani Marta.

Decyzja prezydenta Nawrockiego, by wypisać syna z edukacji zdrowotnej, stała się nie tylko prywatnym wyborem, ale także publicznym manifestem. Jednak, jak zauważa warszawska nauczycielka, to dzieci zapłacą za nią najwyższą cenę. Brak wiedzy o zdrowiu, emocjach i relacjach nie zniknie od politycznych deklaracji – przeciwnie, stanie się jeszcze większym problemem.

– Możemy się różnić w poglądach, ale zdrowie i bezpieczeństwo młodzieży powinno być ponad polityką – kończy pani Marta.


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Reklama

Zobacz także: Mój syn odmówił chodzenia na edukację zdrowotną. Chce być jak syn prezydenta

Reklama
Reklama
Reklama