Reklama

Pamiętam, jak w podstawówce godzinami siedziałam nad zeszytem, próbując zrozumieć, po co komu te wszystkie ułamki dziesiętne i równania z niewiadomą. W teorii wszystko miało sens, ale w praktyce – nikt nie tłumaczył, gdzie to się przydaje.

Reklama

Teraz okazuje się, że moje dzieci nie będą już miały tego samego problemu. W 2026 roku do szkół wejdzie nowa podstawa programowa w ramach reformy edukacji „Reforma 26. Kompas Jutra”, a jednym z jej kluczowych elementów będą zmiany właśnie w matematyce.

Matematyka wreszcie będzie miała sens

Eksperci zapowiadają odejście od skomplikowanych, często mało przydatnych w życiu działań, na rzecz praktycznego podejścia. Dzieci nadal będą uczyć się podstaw rachunkowych, ale równocześnie poznają narzędzia, które naprawdę wykorzystają w dorosłości. Zamiast żmudnych obliczeń – więcej będzie pracy z kalkulatorem i analizą danych. To ma być równowaga między tzw. matematyką relacyjną (czyli zrozumieniem sensu) a narzędziową (czyli praktycznym zastosowaniem).

Nowy moduł finansowy w szkołach

Najciekawszym elementem zmian jest wprowadzenie do matematyki tzw. modułu finansowego. To nie będzie osobny przedmiot, ale wyraźnie zaznaczony blok tematyczny, który pojawi się już w klasach IV–VI. Uczniowie będą tam liczyć procenty na praktycznych przykładach: porównywać, czy bardziej opłaca się skorzystać z rabatu, czy promocji, analizować różne oferty zakupowe i uczyć się podejmować racjonalne decyzje finansowe.

W klasach VII–VIII pójdą krok dalej. Będą obliczać odsetki od rocznych lokat, uczyć się, jak wylicza się ratę kredytu, a także zrozumieją, jak działają podatki. To brzmi jak materiał, którego często brakuje nawet w dorosłym życiu. Ilu z nas pamięta swoje pierwsze spotkanie z bankiem i poczucie zagubienia w gąszczu oprocentowań, prowizji i „kosztów ukrytych”? Dzieci mają być na to znacznie lepiej przygotowane.

W programie pojawią się również pojęcia, które do tej pory rzadko trafiały do szkolnych podręczników matematycznych: inflacja, średnia płaca, mediana płac czy umiejętność rozróżniania prawdziwych i fałszywych wniosków z danych. To nie tylko matematyka, ale też nauka krytycznego myślenia, której tak bardzo dziś potrzebujemy.

Matematyka w szkole: mniej wzorów, więcej życia

Reforma dotyka bardzo „świętej” części edukacji, jaką jest matematyka. Tymczasem koordynator zespołu matematyki w Instytucie Badań Edukacyjnych, Marcin Karpiński, tłumaczy, że to wcale nie jest rewolucja, a raczej dostosowanie szkoły do rzeczywistości. Świat się zmienił – dziś większość z nas ma w kieszeni kalkulator w telefonie, a umiejętność przeliczenia procentów czy raty kredytu to nie dodatek, tylko absolutna konieczność.

Nie chodzi więc o to, by uczniowie przestali myśleć matematycznie. Wręcz przeciwnie – mają nauczyć się myśleć bardziej logicznie i życiowo. Zamiast wkuwania kolejnych wzorów, dzieci będą uczyć się wyciągać wnioski, porównywać opcje, oceniać, co się bardziej opłaca. W praktyce oznacza to też mniej stresu i więcej satysfakcji z realnych umiejętności. I, co ciekawe, wcale nie rezygnuje się z rachunków – po prostu zmienia się ich sens.

Sama nie mogę się doczekać, aż zobaczę, jak moje dziecko wraca do domu i opowiada, że na matematyce liczyli kredyt hipoteczny, zamiast rozwiązywać kolejne zadania z trzema niewiadomymi. W końcu to coś, co naprawdę przygotowuje je do dorosłości. Może dzięki temu przyszłe pokolenia będą podejmować bardziej świadome decyzje finansowe, a nie podpisywać pierwszą lepszą umowę, nie do końca rozumiejąc, co w niej jest.

Źródło: PAP

Reklama

Zobacz też: MEN chce karać za wagary w szkole: koniec z bezmyślnym usprawiedliwianiem dzieci

Reklama
Reklama
Reklama