Reklama

Jako mama, która od lat z przyjemnością podpisywała zgody na wyjścia do teatru, kina czy muzeum, patrzę na obecną sytuację z niedowierzaniem. Wystarczyło kilka zdań w Karcie Nauczyciela, by cały system szkolnych wyjść runął jak domek z kart.

Koniec wycieczek szkolnych: efekt jednej zmiany

Od dwóch, trzech tygodni instytucje kultury – teatry, kina, galerie – odnotowują masowe odwoływanie rezerwacji. To nie chwilowa zadyszka, lecz efekt decyzji Ministerstwa Edukacji Narodowej, które zmieniło sposób rozliczania godzin ponadwymiarowych nauczycieli.

Nowy zapis to: „Wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe przysługuje za przydzielone i zrealizowane godziny zajęć dydaktycznych, wychowawczych lub opiekuńczych”. Brzmi sucho, urzędowo – ale jego konsekwencje są bardzo realne. Jak tłumaczy nauczyciel Łukasz Trojanowski w rozmowie z TOK FM:

„Jeśli nauczyciel A ma w planie swoje lekcje matematyki, ale klasa pojedzie na wycieczkę z nauczycielem B, to A pieniędzy za niezrealizowane lekcje nie dostanie. Działa solidarność zawodowa – jedni nie chcą, by drudzy byli przez nich stratni”.

List z Opola i głos nauczycieli

Najgłośniejszy sprzeciw przyszedł z Opola. Nauczyciele szkół i przedszkoli napisali list do prezydenta miasta oraz do MEN, w którym wyjaśniają, że „z głębokim ubolewaniem informują o zawieszeniu dotychczasowej współpracy w zakresie udziału uczniów w akcjach, imprezach, wizytach i wycieczkach organizowanych przez miasto oraz inne instytucje rządowe i samorządowe, instytucje kultury i uczelnie wyższe” − informuje TOK FM.

Podkreślili przy tym, że nie chcą rezygnować z tych „fundamentalnych aktywności”, ale sprzeciwiają się obciążaniu nauczycieli kosztami finansowymi wynikającymi z nieprecyzyjnych przepisów.

To nie są puste słowa – nauczyciele proszą o pilne działania. W liście apelują o zmianę niekorzystnej wykładni prawnej i tymczasowe rekompensaty. Proponują rozwiązania: „przydzielanie zastępstw doraźnych w czasie zwolnionej godziny ponadwymiarowej, a także formalne uznanie gotowości do pracy za równoznaczne z realizacją zajęć”.

Chcą po prostu, żeby ich praca była traktowana z szacunkiem – i żeby nie musieli wybierać między pasją do nauczania a finansowym bezpieczeństwem.

Co na to MEN i kto naprawdę traci?

Resort edukacji tłumaczy, że wyjątki od zasady są dwa. Pierwszy – gdy nauczyciel na polecenie dyrektora pełni obowiązki opiekuńcze podczas wycieczki, zawodów czy wyjścia do teatru. Drugi – gdy nie przeprowadzi zajęć z przyczyn od niego niezależnych, np. z powodu choroby ucznia.

Problem w tym, że w praktyce niewiele szkół korzysta z tych wyjątków, a interpretacja zapisów bywa różna. W efekcie nauczyciele niechętnie biorą udział w wyjściach, żeby nie narażać swoich kolegów na straty. „Solidarność zawodowa” sprawiła, że szkolne wycieczki po prostu zniknęły z planu.

A przecież te wyjścia to coś więcej niż „czas wolny od lekcji”. To pierwsze zetknięcie z kulturą, moment, gdy dziecko przeżywa emocje, o których potem opowiada jeszcze tygodniami. To rozmowy po spektaklu, śmiech na korytarzu kina, wspólne doświadczenie czegoś nowego.

Dla wielu rodzin – zwłaszcza tych z mniejszych miejscowości – to jedyna okazja, żeby dziecko zobaczyło prawdziwą scenę teatralną czy wystawę sztuki. Dziś, z dnia na dzień, te możliwości znikają.

dziecko w muzeum
Coraz mniej szkół organizuje wycieczki szkolne, fot. AdobeStock/Иванна Емельянова

Kiedy biurokracja (i szukanie oszczędności) odbierają dzieciom kulturę

System, który miał wspierać szkołę, zaczyna podcinać jej skrzydła. W rozmowach z rodzicami słyszę to samo: „Dzieci mają dość siedzenia w ławkach, a teraz jeszcze zabiera im się jedyne chwile, kiedy mogły czegoś doświadczyć poza klasą”.

To nie jest problem tylko nauczycieli. To problem całego pokolenia uczniów, którym odebrano coś, czego nie da się odrobić w zeszycie.

Z jednej strony rozumiem nauczycieli – nikt nie powinien pracować za darmo. Z drugiej, mam nadzieję, że MEN dostrzeże, jaką wyrwę stworzyło w szkolnej codzienności. Bo jeśli nic się nie zmieni, nasze dzieci nauczą się, że kultura to luksus. A przecież to właśnie te szkolne wycieczki często rozpalały w nich pierwsze pasje – do muzyki, filmu, historii.

Decyzja MEN miała uporządkować kwestie rozliczeń, ale w praktyce zburzyła coś znacznie ważniejszego – więź między szkołą a kulturą. Nauczyciele nie chcą być stratni, instytucje kultury walczą o przetrwanie, a dzieci tracą najsensowniejszą część szkolnej edukacji. W świecie, w którym i tak coraz trudniej oderwać dziecko od ekranu, ktoś właśnie sprawił, że realne doświadczenia zniknęły z planu lekcji.

Źródło: TOK FM

Zobacz też: Dodatek 1000 zł na dziecko coraz bliżej. Ta 1 grupa rodziców nic nie dostanie

Reklama
Reklama
Reklama