Labubu powinno być zakazane: „To przyzwyczaja dziecko do zła”
Maskotka Labubu znowu wywołała burzę. Tym razem w ogniu krytyki znalazła się... liczba jej zębów, a religijna organizacja Żołnierze Chrystusa ogłosiła ją „zabawką szatana”, która rzekomo przyzwyczaja dzieci do zła.

Chcą zakazać Labubu. Maskotka to królik, goblin, a może demon?
Od niemal dwóch dekad opisuję zjawiska społeczne i to, co porusza rodziców. Ale z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Maskotka Labubu, popularna wśród dzieci i kolekcjonerów figurek, np. Sonny Angel, stała się obiektem apelu organizacji Żołnierze Chrystusa, która nazwała ją... „zabawką szatana”. Serio. Poszło o 13 zębów. Zdaniem tej religijnej grupy liczba 13 oznacza pecha, a szeroki, zadziorny uśmiech pluszaka przypomina „demona z czasów hiszpańskiej inkwizycji”.
W poście opublikowanym w mediach społecznościowych organizacja pisze:
„Niby słodka, niby niewinna, przypomina skrzyżowanie królika z goblinem. Ale niektórzy twierdzą, że to nie jest zwykła figurka kolekcjonerska. To coś więcej. To narzędzie Starożytnego Zła”.
Brzmi jak cytat z horroru klasy B, a nie analiza dziecięcej maskotki. Jednak zasięg tego typu wypowiedzi potrafi być niebezpieczny. W sieci roi się już od komentarzy rodziców, którzy – mimo że wcześniej nie widzieli w Labubu niczego niepokojącego – teraz zaczynają się zastanawiać, czy oby na pewno to bezpieczna zabawka.
Labubu wywołuje koszmary? Gdzie przebiega granica absurdu?
Żołnierze Chrystusa powołują się m.in. na rzekomą falę koszmarów, jaka miała przetoczyć się przez Indonezję w 2023 roku. Podobno dzieci, które miały kontakt z Labubu, miały problemy ze snem i miały śnić o... no właśnie, nie do końca wiadomo o czym, bo tej historii nie potwierdza żadne wiarygodne źródło. Mimo to brzmi wystarczająco mrocznie, by wywołać niepokój.
Nie jestem osobą, która kpi z czyjejś wiary. Ale łączenie dziecięcej maskotki z „narzędziem Starożytnego Zła” zakrawa na teorię spiskową rodem z podejrzanych forów, które regularnie analizuję jako dziennikarka. Takie historie mogą brzmieć fascynująco – owszem – ale czy naprawdę chcemy, żeby dzieci przestawały spać spokojnie, bo ktoś opisał ich ulubioną zabawkę jako wcielenie ciemnych mocy?
Wiem, że to, co dzieci trzymają w rękach, ma znaczenie. Wiem też, że rynek zabawek to nie tylko słodycz i niewinność – bywa, że projektanci idą za modą, estetyką grozy albo memicznym wyglądem. Ale czy naprawdę powinniśmy bać się liczby 13 na pluszaku, podczas gdy dzieci mają na co dzień kontakt z brutalnymi treściami w mediach społecznościowych, z nienawiścią i dezinformacją? Naprawdę uważam, że nie tu jest problem.
Dajcie spokój Labubu. Potrzebujemy rozmowy, nie krucjaty
Labubu nie ma supermocy. To kawałek materiału i plastiku, który zyskał rozgłos dzięki estetyce rodem z japońskiej popkultury. Czy może się komuś nie podobać? Oczywiście. Ale zamiast wpadać w panikę i straszyć dzieci, może lepiej byłoby... porozmawiać? Pokazać, że można mieć dystans. Że nie wszystko, co wygląda inaczej, musi być złe.
Jako mama i dziennikarka z prawie 20-letnim stażem wiem jedno: dzieci potrzebują więcej rozmowy i uważności, a mniej demonizacji. Każda kolejna „zabawka z piekła rodem”, o której piszą krzykliwe nagłówki, to tylko odwracanie uwagi od prawdziwych problemów. Tych, które naprawdę mogą zagrażać dzieciom, jak samotność, nadmiar ekranów, brak zrozumienia ze strony dorosłych.
Zamiast bać się 13 zębów Labubu, wolę liczyć te rozmowy z moim dzieckiem, kiedy słuchamy się nawzajem. I każdemu rodzicowi radziłabym to samo. Zamiast wyrzucać zabawkę – zapytajcie dziecko, czemu ją lubi. To naprawdę wystarczy.
Zobacz też: