Reklama

E-dziennik zamiast rozmowy

Piszę ten list jako nauczycielka z wieloletnim stażem, która z niepokojem patrzy na to, jak zmienia się rola ucznia i rodzica w szkolnym świecie. E-dziennik, który miał być narzędziem pomocnym, stał się narzędziem kontrolnym. Kiedyś to dziecko musiało samo przekazać informację: „dostałem jedynkę”, „jutro mam sprawdzian”, „potrzebuję cyrkla”. Dziś, zanim zdąży wrócić do domu, mama czy tata już wiedzą, że było nieprzygotowane albo że znów pokłóciło się z kolegą.

Reklama

Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na odpowiedzialność dziecka? Na wzięcie spraw w swoje ręce, na refleksję i próbę naprawienia sytuacji? Nie ma. Librus donosi wszystko szybciej, niż zdąży wybrzmieć dzwonek.

Dziecko nie musi pamiętać, bo pamięta Librus

Przykładów mogłabym mnożyć dziesiątki. Uczeń zapomina podręcznika – kiedyś wracał po niego do domu, pożyczał od kolegi, sam rozwiązywał problem i więcej nie zapominał. Dziś rodzic dzwoni do szkoły, że „dziecko nie miało książki, bo on, rodzic, nie przeczytał wiadomości na Librusie”. Na zajęcia plastyczne trzeba przynieść blok techniczny? Zamiast poinformować dzieci w klasie, nauczyciel wysyła wiadomość do rodziców, bo inaczej usłyszy zarzut: „dlaczego nie było tego w Librusie?”.

Tak uczymy nasze dzieci, że nie muszą niczego notować, nie muszą pamiętać, nie muszą brać odpowiedzialności za swój plecak czy swój plan dnia. Skoro rodzic i tak dostaje powiadomienie, to po co się wysilać?

Rodzice chcą wiedzieć wszystko natychmiast

Próbowałam ograniczać korzystanie z e-dziennika, stawiać na rozmowę z uczniem, a nie z rodzicem. Ale spotkałam się z oporem właśnie ze strony dorosłych. „Dlaczego nie dostałam informacji?”, „czemu nie napisała pani w Librusie?”. Tak jakby uczeń przestał być samodzielną osobą, a stał się kurierem między szkołą a aplikacją.

Nie chodzi o to, że dzieci mają ukrywać przed rodzicami oceny czy trudne sytuacje. Chodzi o to, że mają prawo do własnego tempa, do tego, żeby same zareagowały: powiedziały „mamo, tato, dostałem jedynkę, ale poprawię”, „pokłóciłem się z kolegą, ale spróbuję się pogodzić”. Librus odbiera im tę szansę, zanim zdążą wypowiedzieć jedno zdanie.

Nie jestem przeciwniczką technologii, ale jestem przeciwniczką systemu, który uczy młodych ludzi bezradności. E-dzienniki, w obecnym kształcie, hodują pokolenie, które nie potrafi zadbać o siebie i swoje sprawy. Jeśli chcemy wychować odpowiedzialnych dorosłych, musimy dać dzieciom przestrzeń do nauki odpowiedzialności. A tego Librus nie zrobi za nas.

Elżbieta, nauczycielka matematyki


Chcesz skomentować albo opisać własną historię? Napisz do nas na adres: redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Twoją opinię.

Reklama

Zobacz też: Od stycznia nauka w domu będzie luksusem. Rodzice wściekli na MEN: słono zapłacą

Reklama
Reklama
Reklama