„MEN myśli, że śpię na forsie”. Nowe terminy ferii zimowych zdenerwowały rodziców
Zmiana, którą MEN tłumaczy „lepszą organizacją ruchu turystycznego”, w praktyce budzi ogromne emocje. Od 2026 roku ferie zimowe będą odbywać się w trzech turach zamiast czterech. Rodzice nie kryją oburzenia – przewidują tłok, wyższe ceny i jeszcze trudniejsze planowanie rodzinnego wypoczynku. Do naszej redakcji napisała mama, która nie przebiera w słowach.

Do naszej redakcji trafił e-mail od czytelniczki, która – jak wielu rodziców – nie rozumie, dlaczego MEN zdecydowało się na taką zmianę.
„Mniej terminów, więcej problemów”
Jestem mamą trójki dzieci. Dwójka chodzi do szkoły podstawowej, jedno do przedszkola. Od lat planujemy ferie z wyprzedzeniem. Teraz MEN postanowiło zrobić porządek po swojemu – trzy tury ferii zamiast czterech. I niby miało być lepiej, a wyszło jak zawsze. Mniej terminów oznacza, że więcej województw ma ferie w tym samym czasie. To prosta droga do chaosu.
Już teraz trudno było zarezerwować coś sensownego, a co dopiero, gdy pół Polski będzie mieć ferie jednocześnie. W górach zrobi się tłoczno, ceny pójdą w górę, a wybór miejsc noclegowych spadnie do minimum. Rodzinny wyjazd stanie się luksusem, na który coraz mniej osób będzie mogło sobie pozwolić.
Wystarczy wejść na portale rezerwacyjne – pensjonaty w Zakopanem, Krynicy czy Szczyrku już zapowiadają podwyżki. Kto zarezerwuje wcześniej, może jeszcze coś znaleźć. Kto czeka do grudnia, zapłaci nawet dwa razy więcej. A przecież ferie to nie wakacje – nie każda rodzina może wydać kilka tysięcy złotych za tydzień w górach.
Nie rozumiem, dlaczego nikt nie pyta rodziców o zdanie. Wprowadza się zmiany, które mają niby pomóc, ale w rzeczywistości tylko komplikują życie. Ktoś w ministerstwie uznał, że trzy terminy to „lepsza organizacja” – tylko że nikt nie pomyślał o skutkach.
Wszyscy rodzice wiedzą, co to znaczy tłok na stokach, kolejki po sprzęt, ścisk w pensjonatach i brak miejsc w restauracjach. A teraz ma być tego jeszcze więcej. To nie jest planowanie, tylko tworzenie problemu, którego wcześniej nie było.
„Ferie mają być odpoczynkiem, nie źródłem stresu”
Najbardziej irytuje mnie to, że nikt nie przyzna wprost, że chodzi o pieniądze. Zmiana ma pomóc branży turystycznej, która zyska, bo większe skupienie terminów oznacza większy popyt. A kto za to zapłaci? Rodziny.
Nie wszyscy mają luksus planowania ferii w Alpach. Wielu rodziców szuka tańszych alternatyw w Polsce. A teraz zostanie im drogo, tłoczno i z nerwami. Ferie miały być czasem odpoczynku, a stały się źródłem stresu.
Mam wrażenie, że w MEN ktoś po prostu nie rozumie, jak wygląda życie zwykłej rodziny. Nie mamy sekretarek do rezerwowania wyjazdów, nie możemy przesunąć urlopu jednym podpisem. Ferie to dla dzieci radość, dla rodziców często logistyczne wyzwanie. I zamiast to ułatwiać – znów ktoś postanowił je utrudnić.
Na koniec powiem jedno – zmieniać można wszystko, ale z głową. A w tym przypadku zabrakło i głowy, i wyobraźni.
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl
Zobacz także: Ministerstwo podało nowe terminy ferii zimowych 2026. Jest duża zmiana